Za 2 godziny zacznie się impreza a ja sączę samotnie kolejne piwo.
Zegar tyka i kusi, ale decyzja zapadła odpuszczam :(
Serce krwawi, dusza ciągnie, ale dam spokój pomimo że to zapewne będzie jedna z tych ostrych imprez których się nie zapomina przez lata. Najwyraźniej nie jestem gotów jeszcze na takie wyzwanie :>. Ba nawet zostawię niezaspokojoną białogłowę która liczy tam mnie poznać w realu, ale cóż trzeba wiedzieć kiedy skończyć albo wręcz jeszcze lepiej nie zaczynać :D
Tak więc wyżaliłem się i wracam sączyć nad wyraz gorzkie piwo dziś.
Ale mam dobrą nowinę ! pewna ważna dla mnie znajoma jest szczęśliwa w nowym związku z pewnym nieważnym znajomym jej i jego zdrowie :)
mimo wszystko szkoda imprezki :(
bu!
a myślałam, że opowiesz, jak było…
też myślałem… ale jeszcze nie nadszedł czas na uwalnianie wszelakich "demonów" i realizację wszystkich zachcianek ;) jeszcze trochę a nakarmię je wszystkie i zacznę realizować te ciekawsze jak ustrzyki
jeszcze trochę…