Wracam na 1/2 etatu w bibliotece
Od dzisiaj!
Patrząc na to co się wyrabia w moim miejscu pracy, zaglądając w swój pesel i odczytując stan konta po raz kolejny doszedłem do wniosku
„Nie stać mnie na dłuższą pełnoetatową pracę w Bibliotece”
i niestety tym razem zasmuciłem wspólnika tą decyzją. W sumie żeby nie On to już dawno by mnie w bece nie było bo durnej roboty nie trawię. Co prawda nie rzucam roboty ale wracam do słusznego wymiaru umożliwiającego wspólnikowi przetrwanie a mnie nie zjadającego całego życia na przelewanie z pustego w próżne.
Przez pięć lat udało się osiągnąć sporo, wyprodukować gigabajty danych, tworzyć czy być współautorem wielu dokumentów, projektów itd. Niestety zarazem przepaliłem setki godzin na czynnościach zupełnie bez sensu typu znajdź 3 różne oferty na zakup czegośtam w cenie 300 złotych. Serio, serio? jaki wałek czy nieprawidłowości mogą być przy zakupach za 300 złotych miesięcznie?