Żelazna to ważna ulica bo daje kierowcom możliwość ominięcia korków, wyremontowana gładki asfalt, remontowana, remontowana, remontowana, remo…
I tak sześć razy aż do znudzenia(to wiem od miłej Pani co dziś byłem u niej z wizytówką), położyli asfalt potem wymieniali rurociąg, potem coś jeszcze i coś jeszcze jakby nie można było zgrać tych wszystkich inwestycji żeby raz zapłacić za remont.
Ale dlaczego piszę to proste, jakiś szofer schlapał mnie od góry do dołu na żelaznej. Obudzony za pomocą tej kąpieli przyjrzałem się tej ulicy co mi się tak podobała. W sumie to wygląda ładnie nadal, tylko że studzienek odprowadzających wodę jest jak na lekarstwo. Naliczyłem tylko pięć od Prostej do Solidarności (1 kilometr) może mi się jakaś skryła w kałuży ale wątpię. Na dobrą sprawę to od Pereca do Prostej płynęła sobie rzeczka przy krawężniku bo spadek naturalny tam jest. Dalej zaś było zdecydowanie gorzej jedna długaśna kałuża z małymi przerwami.
Nie wiem jak określić w sposób dosadny kretynizm drogowców (a raczej kogoś kto odebrał tą robotę) skoro nie ma studzienek i nie ma spadków to robią się potężne kałuże. Na domiar wszystkiego jakaś mondra (sic!) głowa położyła asfalt równo z krawężnikami które wystają raz mniej raz więcej a czasem wcale. Normalnie bubel po całości. Fotki marne niestety bo z telefonu ale nawet na nich widać jak to wygląda.
Głębokość kałuż po 3 godzinach małego deszczu (taki drobny ale stały deszczyk) sięgała 10 centymetrów a długość kilka kilkanaście metrów. Nie jestem drogowcem ale skoro widzę gołym okiem taki błąd w sztuce to znaczy jedno, prawdziwych błędów wykonania jest olbrzymia ilość a jednak ktoś klepnął odbiór robót i pewnie pracuje dalej w urzędzie i odbiera kolejne buble drogowe.
Zaraz kałuże zamarzną (bo idzie zima) rozsadzą nowiutki asfalt i znów będzie remont nowej drogi za nasze pieniądze. Czyste marnotrawstwo i niegospodarność. Jeżeli to by była droga prywatna to wykonawca by płacił karę umowną za takie spapranie roboty i naprawiał ekspresem na własny koszt.
Właśnie takie przykłady niegospodarności miałem na myśli pisząc tekst o gospodarności, takimi problemami chciałbym się zająć jako radny, ukrócić ten chaos organizacyjny, partackie wykonanie i przepłacania za bubel.
I na koniec kałuża na żelaznej zalewająca pół chodnika i ciągnąca się ponad 20 metrów aż do skrzyżowania.
W sumie to cała jedna strona żelaznej to tasiemcowa kałuża z małymi wysepkami :(