jestem wyleczony z pracownika :)

Czas na małe podsumowanie mojej przygody przy zatrudniania pracownika

Nie ukrywam jest ciekawie, (zwłaszcza jak się człowiek dłużej nad problemem zastanowi) i w sumie bez zmian jakościowych w stosunku do lat 90-tych ubiegłego stulecia, ilościowo jakieś 2-3 razy zgłoszeń mniej.

Ogłoszenie dałem na portalu infopraca.pl, który nie jest zły, daje stosunkowo szerokie możliwości w wersji darmowej zarówno pracodawcy jak i potencjalnemu pracownikowi. Osób zgłaszających się do pracy przez 3 tygodnie było w sumie 45. Takich co potrafili czytać ze zrozumieniem i posiadali uprawnienia elektryczne (było wyraźnie zaznaczone w ogłoszeniu że to warunek niezbędny) było już tylko 36. Zaprosiłem wszystkich na rozmowę, dotarło 10% czyli trzech. Jeden żeby powiedzieć że nie chce, a ponieważ nie miał czasu odwołać to przyszedł, drugi i trzeci pomimo że czas pracy był określony dokładnie przyszli się potargować czy raz w tygodniu ew. dwa razy by mogli wpadać.

ROTFL „durniowi pracowników się zachciało” to jedyne podsumowanie jakie mi przychodzi do głowy.

Swoją drogą to ciekawe że 1000 zł za 1/2 nudnego etatu to najwyraźniej za mało aby ktoś przyszedł dorobić, podobno w supermarketach dają 900 zł i trzeba zaiwaniać non stop na całym etacie. Nie wiem, nie rozumiem tego rynku pracy :(, straciłem trochę czasu na czytanie cv, listów motywacyjnych i wysnułem jedną naukę – jak mi następnym razem zachce się pracownika to meliska na uspokojenie a potem wielką pałą w łeb, żeby wybić głupoty z głowy.

Z życia wzięte (o pracownikach)

Wczoraj będąc w warzywniaku biorę do ręki kalarepkę i pytam się ile kosztuje. Ekspedientka najpierw przegląda cennik zapewne szukając natchnienia, potem pyta się drugiej (obie siedzą w tym warzywniaku już ponad pół roku) ile to kosztuje. Druga po pewnym wahaniu mówi na wyczucie 2,50 (wielki lol :) ale jako sprzedawca się obroniła) pierwsza nieśmiało pyta się mnie  czy  to jest dymka? Plask prawie padłem…

Yoł to są pracownice, pół roku w warzywniaku i jeszcze towaru nie ogarnęły.

Jak nic muszę zapamiętać „Wal się pałą w łeb a nie pracownika szukaj” bo co zrobię jak mi się trafi podobna sierota?

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: mózgownica

Autor: Arek Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *