Jak co niedziela (prawie każda w którą nie mam innych ważniejszych zajęć) zrobiłem sobie spacerek na olimpijkę. To taki bazar gdzie na bocznych placach głównie leśne dziadki, meneliki i inni specjaliści od rupieci wystawiają swoje zdobycze na sprzedaż. Dzisiejsze polowanie zakończyło się sukcesem za 5 złotych polskich nabyłem 2 filiżanki :)
Przepłacona ;) choć wytargowana na cztery złocisze z pięciu
i trochą mniejsza we właściwej cenie już bez targowania 1 zł
jest na olimpijce taki gość co ma zazwyczaj 2 pełne stoły szkła i porcelany wszelakiej maści a wśród nich różne fajne filiżanki. Jeśli ktoś szuka np. kubków takich jak za komuny mieli na każdej stołówce w ośrodkach wczasowych to też u niego trafi :)
Nie zbieram filiżanek, choć już ich kilka mam ale czasem do kawy potrzebuję jakąś taką pasującą np. do ciasta
Acha to będzie blog na głupoty stricte prywatne niezwiązane z tym co mnie interesuje zawodowo i służy zarabianiu bądź studiowaniu. Wymienione zagadnienia mają już swojego bloga sygnowanego nickiem Niedoszły Bibliotekarz