Miał to być już spokojny tydzień, pracy mniej więcej luzu, a tu znów po 12 – 14 godzin w pracy :( i nawet to że znalazłem dyszkę w trawie do pasa /maskowała się trochę ale wypatrzyłem ją/ niewiele mi los osładza :(
Najgorsze że przez ten brak czasu zaczynają i inni mieć kiepsko ze mną, bo skoro się umawiam powinienem być, a nie przesuwać spotkanie, nawet jeśli to agent ubezpieczeniowy nawykły do fanaberii klientów, a już moich to w szczególności :) Ponad pół roku już za mną gania /jeszcze przed sesją z 1 semestru/ a dziś jak podpisałem w końcu umowę to nie dostał kasy bo w kieszeni susza. Swoją drogą to nawet nie wiem od czego się ubezpieczyłem dokładnie bo nie miałem siły słuchać jego wywodów :) ale ojcowski obowiązek spełniony dziecko w jakiś tam sposób zabezpieczone /jak bym tfuuu tfuu przez lewe ramię kitę odwalił/. Jest to dowód na to że w tym fachu trzeba być cierpliwym, wygrał agent nie oferta, spotykałem się z kilkoma agentami różnych firm żeby porównać ofertę a tej nawet nie przeczytałem i łudzenie się że ją przeczytam zanim zapłacę jest chyba tylko złudzeniem nie mam czasu.
Pewnie trzeba pracownika szukać albo się zachetam, szczęście /a może wiedza bo wszystko było zgodnie z regułami, otwarcie i zamknięcie po sprzedaży, itd/ agenta że tematu urlopowego nie poruszył :) bo nie było od lat kilku i nie zanosi się nawet długie weekendy przepracowałem :( a gorycz w sercu rośnie.
Muszę przemyśleć kogo bardziej potrzebuję, czy elektryka na konserwację czy kogoś do wprowadzania danych i obsługi księgarni, reklama, mailing, prospekting itd. najlepiej to 2 osoby ale na to funduszy brak :(
echh jeszcze trochę ;) a co do rozmyślań o przyszłości nad Mojito to zgodnie z sugestią wybieram wersję nr 2 poczekam spokojnie zobaczę samo się nie rozwiąże ale może się lepiej wyklaruje.
Mojito (receptura klasyczna):
- 40 ml kubańskiego rumu
- garść listków yerbabueny (mięty) ok. 8 -10 szt.
- 1 ł. Cukru trzcinowego lub syropu z trzciny cukrowej
- 1 limonki
- 70-90 ml wody sodowej
- 100 ml kruszonego lodu
- wysoka szklanica (np. highball albo hurricane)
Podobno Ernest Hemingway gustował w tym kubańskim drinku na gorące dni i mówiąc szczerze nie wiedzieć czemu ale jak sobie sączyłem tego drina myślałem i o cygarze :> magia jakaś czy co?
Hmm..kubański drink brzmi całkiem-całkiem! Wszystko co zimne dzisiaj ja bardzo chętnie ;-) nawet pyffko, a co?
a ta dyszka z trawy wysokiej to prawdziwa? bo jeśli tak, to może nad kuponem lotto trzeba się zastanowić, co? ;-)
gorące z Łodzi pozdowionka
dyszka naderwana ale prawdziwa :)
Co do mojito to nie wspomniałem o słomce jest konieczna i to szeroka jakaś!
Drink ma dość wytrawny smak pełen aromatu ziela. Serdecznie polecam z kryształkami cukru /nie z syropem/ to one właśnie robią go ciekawym jak spadają ze słomki na język i stanowią silny kontrast do otaczającego je rumu :)