Jak co roku od 9 lat jestem na WordCampie to taka imprezka dla ludzi od WordPressa.
Pierwszy dzień tym razem to Contributor day gdzie tęgie głowy (i takie normalne też) razem coś tam kodzą, naprawiają, tłumaczą, … ogólnie ujmując działają na rzecz WordPressa.
Jednak równolegle organizatorzy zadbali o warsztaty na które przyjechało sporo osób. W tym roku jako naczelny malkontent brałem udział w trzech warsztatach.
Co dość nienaturalne jak dla mnie (idąc w ślady Robina w Lublinie) zostawiłem dzieciątko w hotelu i z twardym zamysłem działania mobilnie poszedłem do boju. Jako że mail o zapisie na warsztaty nie zawierał żadnych wymogów formalnych ani jakiś życzeń/przypomnień od prowadzących poszedłem śmiało (oczywiście nie zaglądając na opis warsztatu żeby sprawdzić co tam chcą, ot takie studenckie podejście).
Pierwszy warsztat na temat SEO prowadził Krzysiek Radzikowski. Bardziej to była dwugodzinna pogadanka niż warsztaty, ale nie słyszałem żeby ta zmiana formuły była dla kogoś problemem. Inną sprawą była różnica w wiedzy jaką grupa dysponowała i brak w opisie na jakim poziomie będą te zajęcia. Zresztą opis raczej nijak nie przystawał do treści poza tematyką :)
Generalnie Krzysiek dał radę i płynnie poprowadził zajęcia, ale wiele osób liczyło na wyższy poziom wiedzy i się nudzili. Nie zmienia to faktu że były osoby które zadawały pytania i słuchały z wypiekami na twarzy co mówił. Ja jednak powinienem iść na warsztaty Szymona Skulimowskiego bo ćwiczyli u niego wtyczkę do tłumaczeń Polylang o której mówi się niewiele (w porównaniu do WPML) Zdaniem Szymona jednak to dobra wtyczka (używa jej co najmniej 5 lat) a wie On o WordPressie dużo.
Drugi warsztat na którym byłem prowadził Łukasz Kołodziejczyk „Przeanalizuj swojego WordPressa” w sumie z wordpressem on miał tyle wspólnego co moja prezentacja o backupach :) ale Łukasz podał wiedzę uniwersalną jak analizować stronę. Po godzinnym wprowadzeniu (którego tym razem ja słuchałem z wypiekami) zachęcił żeby uczestnicy klikali na swoich danych. Jednak nawet jak bym miał laptopa to i tak wolałbym patrzeć i słuchać jak on to robi. Jak dla mnie nauka i analiza własnych danych rozpraszała by mocno, a tak popatrzyłem ponotowałem jak wrócę do domu przećwiczę. Ten warsztat dał mi inne spojrzenie na analitykę serwisu www, taki powiew świeżości. Wiedziałem że za mało czasu na nią poświęcam teraz wiem dosadniej dlaczego to takie złe :)
Ostatni warsztat o Gutenbergu prowadziła Agnieszka Bury wspierana przez Kasię Aleszczyk. Dobrze przemyślany warsztat do tego stopnia że nawet były wydrukowane listy zadań, co się okazało wielce pomocne bo chyba bym oszalał jak bym jeszcze oprócz ich realizacji miał się w telefonie przełączać na tę listę. W skrócie Gutenberg to jeszcze beta i stosowanie go na produkcji (choć właśnie piszę za jego pomocą) to jakiś hardkor, oraz proszenie się o kłopoty (nie jakieś kosmiczne ale męczące i niewygodne). Jeżeli faktycznie ma to być jedyny słuszny edytor to WordPress ver 5.0 chyba dopiero przed zimą wyjdzie :/ co i tak może być optymistyczną teorią.
O ile przedwczorajszy bifor bifora nie wyszedł zbytnio, o tyle wczorajszy oficjalny bifor się udał. Dużo przybitych piątek, sporo rozmów na dziwne tematy jak strugi do drewna czy japońska szkoła łączenia belek (rewelacyjna). Co prawda po meczu zaczęły się ryki z karaoke i musieliśmy zmienić salę bo nie szło pogadać, ale zamysł żeby wziąć salę bilardową wiele osób ucieszyło.