Byłem u dietetyka wczoraj, wagi udało mu się nie połamać, tylko dlatego że miał specjalnie wzmocnioną dla grubasów. Stwierdził że chyba coś ćwiczyłem kiedyś bo mam niezłą masę mięśniową 81 kg (i już wiem czemu znajoma polecała mi tego czarusia). Zainkasował z góry 4 stówki za pół roku prowadzenia mnie w kierunku chudości. Miał przysłać dietkę, dziś przysłał i nie wiem co myśleć… Znajoma miała całkowitą rację trzeba się spinać aby normę wyrobić.
Z mojej diety wynika że nie będę z kuchni wychodził chyba, mam 6 posiłków dziennie! Upierdliwe to ważenie będzie początkowo zanim opanuję ile co waży na oko. Jak podsumowałem dzienną wagę towaru do wchłonięcia to zdziwienie mnie ogarnęło, nie wchodząc w szczegóły:
- 1 kg sera białego półtłustego
- 1 kg warzyw typu rzodkiewka, bakłażan, pomidor
- 1,5 kg kartofli lub ekwiwalent bochenek chleba (0,8 kg)
- picia do woli
Myślę sobie gość oszalał, pasąc mnie tak chce w 6 miesięcy zbić mi 20 kilo sadła. Baaardzo ciekaw jestem czy się uda przy takich założeniach (czytaj nie wierzę). Pomimo głośno deklarowanego wcześniej oporu wywalę dobrowolnie browar z diety żeby sprawdzić ten koncept, wszak 6 miesięcy bez piwa wytrzymam choć pewnie rozeschnę się jak pusty antałek. Będę się pocieszał winem i drinkami na bazie bezkalorycznych rozcieńczaczy zgodnie z dietą, bo można ;)
Lista produktów wykluczonych z diety jest krótka choć mleka i pochodnych mi szkoda bo lubię
- cukier,
- owoce,
- soki owocowe,
- mleko,
- jogurt,
- kefir,
- maślanka.
Cóż zaprzyjaźnię się z wagą kuchenną i będę co jakiś czas (pewnie po wizytach kontrolnych) wracał do tematu. A może powstanie jakieś dietetyczne gotowanie bazujące na ilościach jedzenia z diety?
Jeszcze wstydliwa pozycja startowa żebym ja wiedział (a zarazem żeby zaspokoić waszą wścibskość) czy dieta działa:
WAGA – 123,2kg
TŁUSZCZ – 33,8%
ILOŚĆ TKANKI TŁUSZCZOWEJ – 41,6kg
ILOŚĆ TKANKI MIĘŚNIOWEJ – 81,6kg
Jak się gość sprawdzi podam namiary na niego, ale na reklamę musi zasłużyć :)
3mam kciuki!
dzięki mogą być potrzebne by cierpliwości do wagi kuchennej nie zbrakło
ale mam już pewien szatański plan :> duszę 3 kilo kurzych cycków porcjuję zgodnie z dawką i zamrażam inaczej by szło zwariować a tak raz gotuję a potem tylko jak kosmonauta gotowa paczka obiadowa i ju.
Powodzenia i gratuluję odwagi! Podoba mi się takie wzięcie byka za rogi;-)))
Toć ze mnie już nie podlotek a i rozmiar też całkiem spory więc czego tu się bać. Będzie okazja sprawdzić czy jestem charakterny jak za młodu czy zdziadziałem na stare lata ;)
Tak czy siak dziękuję za dobre słowo.
Właśnie odwagi do walki ze swoimi słabościami. A to nie byle co;-) Wiem z doświadczenia:-)
Ps: trochę wazeliny jeszcze nikomu nie zaszkodziło he he
chmm z prawdziwymi moimi słabościami nie będę zadzierał więc nie ma stracha ;)
również trzymam kciuki, tylko co teraz z naszymi spotkaniami GTB ? bez piwa, to nie to samo ;)
Cóż w najgorszym wypadku będę wykluczony społecznie z drinkiem/winem w garści ale będę nadrabiał miną :>
Zresztą raz kiedyś na spotkaniu GTB miałem wściekłe psy i inne wynalazki które wzbudziły zaciekawienie nie protest. Niech no pomyślę kto tak z entuzjazmem sprawdzał jak smakują czy to czasem aby nie Tulipanowska (z domu) była ;).
Będzie dobrze no chyba że ważniejsze jest co piję niż moja nieskromna osoba.
Tak, tak to Tulipanowska sprawdzała te dziwne wynalazki ;)
i oczywiście chodzi tylko o twoją obecność a nie o to co pijesz ;)
bo chciałam przypomnieć, że już raz cię zabrakło, przy całonocnej imprezie ;)
bo wy bibliotekarki niedobre kobiety jesteście ;), przy mnie to bon ton, a jak mnie zbrakło to wyszła cała prawda o was :D
wracając do tematu wczoraj powiedzmy rozpocząłem dietę i czuję się koszmarnie ileż to można żreć? Na kolację odpuściłem wbrew diecie część warzywek :( rano się obudziłem pełny tak że śniadanie wciskałem na siłę. Będę dzwonił do niego czy aby na pewno mam to wszystko wpychać w siebie bo może kartka kłamie :>
Jak będzie tyle do jedzenia to mogę pęknąć, chce mi jedzenie obrzydzić czy jak?