Ci źli politycy, a my lepsi?

Znajoma napisała że jest źle, tak zacząłem pisać komentarz u niej i stwierdziłem że chyba to większy temat stąd wpis tutaj.

Owszem ma sporo racji ale bez wielkiego rozglądania się na boki:

– np. w sprawie ACTA wyszło kilkanaście tysięcy ludzi na ulicę i poza wyrażeniem niezadowolenia, wygwizdali polityków próbujących się podpiąć pod te protesty, to chyba dobry przykład na odrzucenie tych pasożytów.

– co do społecznej aktywności to może niewielka ale jest, choćby na przykładzie zbierania podpisów na referendumacta.pl uaktywniła się ponad setka osób udostępniających swoje lokale i poświęcających swój cenny czas aby tysiące zbierających podpisy na listach mieli co z nimi zrobić. Ja tylko przeorganizowałem sobie pracę żeby spędzić 6 określonych godzin w biurze, to jedyny mój „koszt” a dzięki niemu inni społecznicy przynieśli mi kilkadziesiąt wypełnionych ankiet do zbiorczej wysyłki czyli efekt jest!

– nie dopuszczam aby moje dziecię stało się NEET-sem pogoniłem do szkoły, dodatkowo na kurs, zaczynam ciągać po konferencjach i targach,

– obowiązki ucznia i Szkolny „Savior-Vivre” widziałem że wiszą na korytarzu w Warszawskim Zespole szkół nr 26, więc albo to nie jest takie rzadko spotykane, albo miałem farta bo po szkołach już nie chodzę ;)

– mamy pomysły i gotowe rozwiązania ale brak siły przebicia

Zgadzam się że P osłów przy korycie się nie zmieni bo władza deprawuje, tak samo jak marketów nie pokonasz chodząc do nich, nie zwalnia to jednak z obowiązku starania się o lepsze jutro bardziej dla wnuków niż dzieci.

Z mojej perspektywy możesz (polemizując z Biblą) np.:

  • głosować na kogoś komu ufasz, lub dać nieważny głos jako wyraz niezadowolenia, ważne żeby głos był oddany nikt wtedy nikomu nie wmówi że to społeczeństwo jest złe,
  • działać portfelem, lokalnie kupując w „warzywniaku” pod domem a nie w supermarketach, piekąc pizze a nie zamawiając żarcie przez telefon,
  • organizować/wspierać społeczności które same będą się organizowały np. pilnowały żeby trawniki nie były zasrane czy ławki nie rozkradzione bez oglądania się na straż miejską,
  • tak zorganizować życie aby dać chwilę dziecku (i tu się nie zgodzę że nie ma go skąd wygospodarować)
  •  zajęcia dla młodzieży są organizowane, jednak to rodzice muszę wypchnąć/zainteresować nimi swoje pociechy. Najpierw uczy dom, potem szkoła wiec NEET-sy są produktem domowym nie kuratorskim i to nie rząd odpowiada za brak zainteresowania rodziców własnymi dziećmi.

Moim zdaniem brakuje oddolnego działania żeby poprawić świat (choćby tylko lokalnie). Można zwalać wszystko na rząd ale skoro to niewiele da to lepiej się zająć najbliższym otoczeniem. Są różne sposoby działań można napisać co się nie podoba, ale wtedy zazwyczaj para poleci w gwizdek bo i tak wszyscy wiedzą że jest źle. Lepiej zrobić coś dobrego lokalnie, dać pozytywny przykład innym (może podchwycą działania).

Kiedy ostatnio zrobiliście coś ot tak dla innych takie pro publico bono jak „pomalowanie tej denerwującej obskurnej ławki pod domem”. Tak wiem to administracja zrzyna z nas opłaty i powinna ją pomalować, ale wystarczy chwila pracy i jakaś resztka farby po malowaniu balkonu… Naprawdę uważam że to lepsze rozwiązanie niż pisać nieskuteczne pisma do administracji żeby pomalowali w końcu tą zapyziałą ławkę.

Wystarczy chcieć, działać i świat stanie się trochę piękniejszy, milszy (choćby to tylko jedna ławka się zmieniła in plus)

 

Autor: Niedoszły Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *