Dziś po raz kolejny doświadczyłem wartości dodanej jaką daje kupowanie pod domem. Chciałem wziąć paczkę papieru toaletowego a sklepowa mówi żebym nie brał bo Żona już kupiła :)
Wspieram lokalne sklepiki pod domem bo:
- Jak zabraknie mi pieniędzy to sprzedawcy nie robią problemu i mogę donieść przy następnych zakupach albo wręcz dadzą wszystko na krechę. Jest to bardzo wygodne jak się „skoczy” tylko po chleb (z czwartego piętra bez windy) a na dole przypomni się że herbaty też niema :).
- Można wyskoczyć do sklepu (5 minut wystarczy) a nie robić całą wyprawę żeby odstać w kolejce do kasy godzinę i nakupić różnych „okazji”. Jest blisko więc nie płacę za dojazd (zarówno czasem jak i benzyną).
- Pani sklepowa wie jaki chleb jadam czy jaki papier używam i podaje mi go bez wahania a ja pozbywam się problemu odszukania pomiędzy 10 innymi gatunkami tego właściwego „mojego” papieru.
- Mam towar na zamówienie jeśli go potrzebuję tak było np. z proszkiem do zmywarki i innymi specyfikami teraz są w stałym asortymencie.
- Jak pisałem we wstępie sprzedawcy dbają o mnie, czasem doradzą co warto wziąć a czego nie. W końcu wiedzą co u nich leży długo i co mają drogie. W spożywczym jak Pani mówi ile coś kosztuje to znaczy że mam się zastanowić bo jest drogie u niej. Raz wręcz mi powiedziała że czegoś mi nie sprzeda! choć wyglądało ładnie.
- Mam świadomość że najczęściej zarabia bezpośrednio osoba która mnie obsługuje a nie jakaś korporacja dbająca tylko o prezesów. Taki układ jest zdecydowanie lepszy dla ludzi.
Pokażcie mi jakiś market z taką obsługą :) i taką wartością dodaną.
Nieprawdą jest w moim przypadku (sprawdzałem empirycznie) że mniej czasu zajmują zakupy w supermarkecie raz na tydzień, dwa. Chleb i tak trzeba kupić co drugi dzień a więc czemu nie wziąć przy okazji i innych towarów? Wracając z pracy ile czasu zajmie wstąpienie do drogerii pod domem po mydło minutę? Nie zmieściłem się nigdy w czasie poniżej 90 minut na zakupy do supermarketu i z powrotem. Czyli mam co najmniej godzinę tygodniowo zaoszczędzoną i około 7zł na benzynie więc mogę spokojnie „przepłacać” w sklepach pod domem. Będę i tak do przodu bo zostaje mi w kieszeni to co nie wydam na różne pseudo promocje i inne naciągane oferty.
Supermarkety mają tylko jedną przewagę, surowe ryby dlatego co jakiś czas (2-3 miesiące) jadę do oszołoma i kupuję parę kilo świeżych ryb bo wychodzi taniej jak się ją samemu zamrozi, niż gdy kupuje się rybę w lodzie pod domem :( niestety rybnego nie mam w okolicy.