Praca w bece to jednak wyzwanie :/ człowiek robi głupoty na żądanie.
Jakoś z braku innych chętnych przykleiły się do mnie plakaty, co jeden skończę to już następny jest do roboty. Nie jestem grafikiem, co najwyżej średnio zaawansowanym operatorem GIMP-a rozróżniającym trochę więcej kolorów niż przeciętny facet. Boli bo z racji że „trochę” wiem o UX to mam świadomość jakie potworki produkuję.
Weźmy moje dzisiejsze „dzieło”. Na plakat w formacie A3 miałem upchnąć 2 strony maszynopisu A4. Wejść weszło, ale czytelność i jakość plakatu jest żadna. Wiocha na całego poleci w świat bo ma to być drukowane przez dzielnicę jako oficjalna informacja o działaniach biblioteki na lato.
Już oczami wyobraźni widzę tę szyderę każdego co ma trochę smaku i rozpacz tych co będą chcieli coś z większej odległości przeczytać. Czkawki dostaję bo zaraz się okaże że plakat ma iść na stronę (aktualna strona przyjmuje grafiki o szerokości 500px ) tylko czekam na pytanie czemu nic nie widać…
Generalnie i tak wolę się gimpować niż ćwiczyć program biblioteczny Mateusz, a zwłaszcza jego katalog on line, który nic nie wyszukuje sensownie. Przez dłuższą chwilę oglądałem bazę danych i zastanawiałem się jak poprawić wyszukiwalność pozycji – niestety poddałem się :( Po analizie doszedłem do wniosku że najprościej by było jak z EPUAP zaorać i na bazie ISBN-ów posiadanych książek zaciągnąć dane od nowa z jakiegoś sensownego źródła. Parsowanie istniejącego katalogu niestety nie ma sensu :(
To kuriozalne że mając własną pękatą bazę danych łatwiej będzie wyszukać w internecie opisy książek niż je z własnej bazy wyciągnąć.
Ale jest jedna dobra informacja dnia dzisiejszego. Mamy zgodę na dzierżawę VPSa dzięki czemu chociaż przestanę się w końcu martwić że dyski kręcące się bezustannie w głównym serwerze od ponad 6 lat padną.