jednym słowem święta – czas samobójców, awantur i ponurych myśli.
Dzięki świątecznemu nastrojowi doszedłem do wniosku że 25 lat temu podjąłem złą decyzję, powinienem iść do technikum a nie do zawodówki, a jeszcze lepiej do ogólniaka.
Dałem ciała wtedy i tyle, stąd teraz mam doła.
Wszystko by się może jeszcze inaczej potoczyło (pewnie bym miał teraz pełnię lata) jak bym po raz drugi nie dał ciała 20 lat temu. Szit-fak dupy mi się zachciało… trzeba było własną dupę wziąć w troki i nie zważając na nic załatwić emigrację do kangurów. Wystarczyło tylko papierek wypisać i zanieść, reszta był ustawiona. Teraz bym sobie na rafie koralowej nurkował… a nie smęcił w środku nocy na głupim blogu i się zastanawiał czy zus splajtuje jeszcze zanim będę miał emeryturę czy zaraz potem jak ją już dostanę.
i niedoszły i głupi
idę po browar może się nastrój poprawi po złotym napoju
Rafy koralowe są przereklamowane! Nuda i bulgot… A poza tym mieszkają tam różne bydlaki: widziałem taki film, że facet poszedł nurkować na te rafy, coś go ukłuło, spuchł jak balon (meteorologiczny!) i umarł w mękach. Nie ma czego żałować
W kwestii kangurlandii: Kangury są brudne i puszczają wiatry. Misie koala wiecznie pijane sfermentowanym sokiem eukaliptusowym. I śmierdzą pod niebiosa. Nie ma czego żałować.
W technikum – nawiasem rzecz biorąc – byłem: też nie ma czego żałować!
Więc może nie jest tak źle?
podobno wszędzie dobrze gdzie nas niema ;)
swoją drogą to może australia poleci w zachcianki ?? ale dopiero jak zaliczę wodospady, a to potrwa jeszcze choć już się troszkę rozglądałem i może w lato odwiedzę krajowe maluszki ze dwa albo trzy ale one się nie liczą jako spełnienie zachcianki :D