Byłem wczoraj na urodzinach mojego dziadka właśnie skończył 94 lata i jest najstarszym człowiekiem jakiego znam :)
Stara solidna marka, niestety zaczyna się sypać do tego stopnia że dziadek sam twierdzi że już czas na niego, bo co to za życie słabo widzi, słabo słyszy zębów nie ma…
Prawda jest taka takich twardzieli już nie robią, niech się schowają segale bondy i supermeni. Wujek zabrał dziadkowi narzędzia jak ten mając ponad 80 lat szedł do ogródka sąsiadki wielkie drzewo co wichura przewróciła ciąć. Mając ponad 70 lat dziadek latał jeszcze na partaniny i potrafił bruzdę w ścianie pod rurki wykuwać w chwili gdy większość jego kolegów rówieśników już dogorywała, albo kwiatki od spodu wąchała. Niesamowity facet.
To chyba przez jego nauki jak coś robię to z zachowaniem nadmiarowego marginesu bezpieczeństwa/perfekcjonizmu. Czasem jest to jak przekleństwo :( Nie przykleję na glutomata obrazka do ściany tylko wezmę wiertarkę, wywiercę dziurkę, wsadzę kołek i dopiero śrubka i obrazek. To nie są nowoczesne szybkie technologie na gumę do żucia. Bywa iż sam sobie tłumaczę (ze słabym skutkiem) że nie warto i glutomat załatwi sprawę, ale trwałość nade wszystko. Mam świadomość że tracę czas na zbytnie dopieszczanie rzeczy związanych z moją pracą przez co gubię na wydajności ale cóż tak mam i już, ma być dobrze a że wolniej, coś za coś.
W rodzinie się śmieją z dziadka że ściana się przewróci a kołek pozostanie coś w tym jest. Może to głupie ale jestem dumny że potrafię kołek drewniany wystrugać z klinikiem w dodatku! stara dobra przedwojenna wiedza dziadkowa.
Dziadek jest uniwersalny, kiedyś pisałem o jego dziadkowym lekarstwie na przeziębienia. Ostatnio z synem pół litra wódzi wypili (po równo) i dziadzio stwierdził że jest pijany ale sprawdzi czy naprawdę, jak wejdzie po schodach do siebie to nie jest pijany :) (oczywiście na trzeźwo też ma problem się dostać na swoje pięterko) ale to oddaje wielkiego ducha jaki w nim siedzi. Dajcie żyć dziewięćdziesięciolatek i gorzałę wali a nie proszki, maście i inne zdrowotne świństwo mu tylko w głowie.
Ja to nie doczekam takich lat.
Tak mi zresztą wszyscy wczoraj mówili, że mam o siebie zadbać, biegać i inne takie brednie. Walę to! Ja nie chcę żyć wiecznie! Jak patrzę na mojego brata (37 lat na oko zdrowy byk) i on mi mówi że serce mu pika, że to, że tamto, że śmierci się boi, że może ma coś tam, to od razu zaczynam być chory :> Po co tak żyć by narzekać nie rozumiem tego :( brak mu zainteresowania czy jak?
Wyszło mi kilka żyłek w oku i było czerwone, już mi wywróżyli że to najpewniej rodzinne nadciśnienie czy coś tam, że mam się oszczędzać, niestresować, nieobżerać, i inne na nie. Tak wiem dobrze chcą i dobrze mi radzą, ale co mam biegać i żywić się trawą? czy ja Qń jestem? Mam się czuć jak dziadek? po co żyć, skoro nie można nic? Żeby było śmiesznie zaraz wyciągnęli maszynkę do pomiaru ciśnienia i chyba poza dziećmi to wszyscy sobie mierzyli ile mają.
PARANOJA jakaś, rozważam możliwość odpuszczenia kolejnej rodzinnej imprezy bo może padnie hasło cukrzyca (ciotka jedna ma) i będą wszystkich kłuli żeby wynik sprawdzić.
Acha mój trzeci pomiar ciśnienia w życiu (pierwszy jak do wojska brali, drugi jak do szpitala trafiłem) wykazał 140/90 a może na 80 już nie pamiętam :) co prawda tłumaczyli mi co to znaczy ale nie wiem i nie chcę wiedzieć odnotowuję tutaj żeby nie zaginęło, bo to podobno istotne mierzyć ciśnienie [blach]
Coś jest z tymi przedwojennymi rocznikami faktycznie, chociaż mój dziadek jest 15 lat młodszy od Twojego, to i tak wymiata jak na swój wiek:D