Mam znajomą z Torunia jej cechą szczególną jest zaglądanie ludziom do mieszkań przez okna.
To właśnie ona zadała mi kiedyś pytanie:
Czy w warszawie jest wszędzie tyle krat.
Jako że wychowałem się na szmulkach nie było to dla mnie dziwne że kraty sięgają czasem do 4 piętra w okolicznych blokach, że na parterze to w sumie nie ma okna bez krat. Nie dziwiło mnie że kraty sięgają od 10 pietra do ósmego, taki tam był klimat. Napiszę wprost takiego unikalnego miejsca (jeśli chodzi o kraty w oknach) jak mój placyk gdzie wychodziłem z psem i jego okolice nie znajdziecie łatwo w skali co najmniej krajowej :)
Tak to już jest, codzienności nie widzimy, dopiero jakieś pytanie czy inny bodziec z zewnątrz zewnątrz ukazuje nam inne spojrzenie.
Od tamtego pytania przestało być dla mnie normalne że kraty w oknach, balkonach sięgają tak wysoko. Właśnie to zdaje się odróżniać najbardziej dzielnice od siebie – ich klimat.
Ponieważ miało być kontrastowo na potrzeby GTWb ;) to zderzmy ze sobą 2 przykłady pobliskich sobie warszawskich osiedli. Google maps świetnie to nam pokazuje :)
W wilanowie domki jednorodzinne, rezydencje i pola :) a na kabatach duże bloki i absurdalnie zamknięte enklawy. Bloki otoczone siatką, płotem aż 4 metry od ściany budynku zupełnie jak spacerniki w więzieniach. Podobno ma to dać bezpieczeństwo jakieś mieszkańcom, ciekawe jak ma się takie wygrodzenie do bezpieczeństwa pomiędzy tymi płotami?
Targówek też domki jak w wilanowie i bródno też bloki jak na kabatach. Ale jakiś smak inny nie wiedzieć czemu ;)
A teraz czas na finalną myśl z kontrastem dla warszawiaków :D (zakładam że znacie choć pobieżnie te cztery osiedla). Gdzie byście woleli mieszkać, czemu? czy widzicie malutki kontraścik miedzy prawo i lewo brzeżną Warszawą?
I jeszcze jeden kontrast pomiędzy brzegami warszawy podobno Gibalak na którym mieszkam od kilkunastu lat to okolica z charrakterrem i nawet tak jest opisywana tu i ówdzie. W moim porównaniu ze Szmulkami (też charakterna dzielnica była) na których mieszkałem wcześniej to jakby zestawić kwas azotowy (szmulki) z kwasem węglowym (gibalak) zwanym popularnie woda sodową :)
Ani Ani. Kocham moje Bielany, tu kraty są na parterach, góra na pierwszych piętrach(i to nie wszędzie), i to ze starych czasów.Teraz ludzie montują sobie zamiast krat antywłamaniowe szyby i monitoring. Jeśli już.Ale w sumie jest dużo bezpieczniej niż 10lat temu na przykład. Sporo przestępców wyjechało na wyspy. I mam nadzieję,zenie wrócą.
Nie zgodzę się do końca z kolegą niedoszłym. Na Kabatach w sporej części bloki są pobudowane tak, że same tworzą enklawy z zamkniętą przestrzenią podwórkową, czasem jest to uzupełnione szczątkowy wygordzeniem terenu poza obrysem budynku (nie mówię, że nie ma wyjątków) – na takiej samej zasadzie co poogradzane są domki w Wilanowei.
Ulubionym miejscem, w ktorym mieszkalam i moglabym mieszkac nadal jest Stary Zoliborz, w okolicach Placu Wilsona, tam domy i wille sa otoczone zielenia, nie ma strasznych kontrastow, okolica jest w pewnych granicach spojnie zabudowana.
Podobaja mi sie Twoje spostrzezenia, choc nie znam osiedla Kabaty, ale moge je sobie wypbrazic, za to pozostale dobrze pamietam.
Pozdrawiam:)
Malutki kontraścik pomiędzy lewo – prawo brzeżną Warszawą? Widzę wielki kontrast w ludzkich głowach. Pokutujące mity i legendy. Całe życie mieszkam na Pradze i co? (tu by się przydał niezależny obserwator)
sad.a5 – Kolega niedosżły bibliotekarz rysuje zbyt przejaksrawiony obraz mojego kawałka ursynowa.
nie jest tak źle
Mam mocne dowody fotograficzne :-)
Sad.a.5 – A w której części Żoliborza mieszkałaś? Na Żoliborzu Oficerskim, Urzędniczym, czy Dziennikarskim?
no cóż – do krat już się przyzwyczaiłem. chyba już niewiele osób zwraca na nie uwagę.
pzdr