– Byłem w czwartek na wordupie
– a momenty były?
– no masz, najlepszy wtedy kiedy Robin zaczął opowiadać zapowiedziany w agendzie żenujący żart prowadzącego :) Normalnie długo nie skumałem o co w nim chodziło… chyba o to że na WordUpa przyszło więcej ludzi niż mieszka w Kaliszu no ale skoro nasza ekipa przyjechała z łodzi i wawy to gdzie tu żart ;). Faktem jest że sala była za mała a smarthostowi praktycznie zabrakło kubków :>
Generalnie to zupełnie inny WordUp niż nasz w warszawie. Z tych na których byłem najbliżej mu do krakowskiego. Organizacja luźna choć nie aż tak jak w krakowie gdzie był zupełnie odlot (jedyne miejsce w którym zacząłem swoją prezkę po 22-giej). To jednak jest różnica między planowaną pogadanką na 30 minut a faktycznym godzinnym występem Łukasza :) drugie tyle czasu robi różnicę. Jest na WordUp Kalisz taka atmosfera której mi osobiście bardzo brakuje w warszawie, tak studencka radość zamiast profesjonalnego sznytu. Wracając gadaliśmy z Marcinem jak ją przenieś do nas i nie mamy bladego pojęcia jak to zrobić. No dobra coś tam wymyśliliśmy ale czy zadziała zobaczycie jak wpadniecie na wordup warszawa.
Łukasza Kołodziejczyka obserwuję od WordCamp Poznań i widać np. po tym jak mówił jak się zachowywał, że to był rok na scenach różnego rodzaju. Jest coraz lepszy. Jednak jak dla mnie to trochą za długo mówił, przestałem ogarniać. Było ciekawie ale nie da się analityki (a przynajmniej ja nie przyswajam) przyjąć takiej ilości, za dużo informacji. Polecam jego prezkę „Skoro content to król, to gdzie jest królowa?” jak by gdzieś jeszcze wygłaszał.
Marcin Jóźwiak zgrabnie przedstawił jak prowadzić projekt z klientem. Ponieważ mówił na konkretnych przykładach ze swojego doświadczenia była to wartościowa prelekcja. Podsumowując klient musi wyznaczyć konkretną osobę do komunikacji i wszystko idzie przez nią. Najlepiej wszystko spisywać i robić pisane aneksy jak coś się zmienia bo to twarda podstawa w przypadku problemów z klientem. Właśnie na nią i na prezkę Łukasza tam pojechałem, oczywiście kluczowym powodem wyjazdu był żenujący żart prowadzącego.
Marcin po drodze zgarnął z Łodzi „Palmiaków” więc miałem okazję posłuchać jak to jest pracując przy wordpressie w wielkim świecie. Prezkę Maćka Palmowskiego widziałem wcześniej już dwa razy, więc przegadałem ją ze znajomymi niedaleko baru. Skoro Maciek stwierdził że jedyne co musi zmienić to że gutenbergowe bloki od ACF wyszły z wersji beta do oficjalnej sądzę że prezka była fajna. Nie była to prezentacja dla początkujących ale pokazująca że warto wydać parę zielonych na wersję ACF Pro żeby mieć dostęp do tego co oferują te bloki.
Nieoficjalna plotka mówi że w końcu ruszy kampania informacyjna WordCamp Łódź, że najdroższą sprawą jest kawa (droższa od wynajmu sal itd.) no i w końcu ogłoszą oficjalnie datę imprezy. Z ciekawostek ma być zupełnie inna organizacja agendy, wedle mojego rozumienia będzie szybciej i bardziej płasko. Podobno ma to wspomóc integrację społeczności, dać więcej czasu na pogadanie miedzy sobą. Zobaczymy czy to dobry krok z WordCampa w wersji szkoleniowej przejść na WordCampa w wersji towarzyskiej. W sumie to tak naprawdę z wieloma osobami spotykam się tylko na WordCampie lub WordUpie i też czasem mam dylemat gadać ze znajomymi czy iść posłuchać prezentacji. Tyle że jeśli ktoś startuje w wordpressy, nie zna jeszcze ludzi i nie jest zbyt śmiały to być może będzie smętnie podpierał ściany albo słuchał na siłę prezki nie dla siebie.
I na koniec z poczucia kronikarskiego obowiązku był tort
Zdecydowanie też polecam jedzenie w Ratuszowej jak by kto pytał. W cenie dużego warszawskiego kebaba czy chińczyka niesamowite dania regionalne.