Nie ma to jak dzieci im starsze tym głupsze :(
Weźmy dla przykładu tą moją mądralę, robiła sobie zapiekankę w folii i rozmroziła kilogram mielonego mięsa, zużyła 2 łyżki resztę zostawiła w mikrofali…. Szczęściem odkryłem znalezisko i powstał „problem” co z tym miechem zrobić sensownego. Na dodatek początek roku nie najlepszy więc i chandra mnie napastuje. Lubię czasem pogotować a że spokój bo sam w domu, to mogłem dziś przyszaleć :) Pyszny efekt tego szaleństwa poniżej :D Rok się zrobił odrazu przyjemniejszy a chandra odeszła w niebyt :)
Ponieważ w efekcie końcowym nie widać tego, to już piszę co wymodziłem.
W klopsa poza mięskiem wrzuciłem natkę, kminek, żółty ser, cebulkę przysmażoną, posiekane grubo pieczarki, namoczona bułkę czerstwą, trochę otrąb i zapiekłem w wysokiej temperaturze /250/ na blasze. Po jakiś 30 minutach przewróciłem na drugą stronę i na blachę dorzuciłem marchewkę, pora małego, kartofle w plastrach, pieczarki w ćwiartkach, trochę czosnku i jabłko, wszystko raczej grubo pokrojone. Dolałem jeszcze szklankę rosołu. Godzinka pieczenia ale już w niższej temperaturze /180/ z przewracaniem warzywek co chwile i pyszności palce lizać. Jedynie wino jakieś za ostre trafiłem :( ale ostatnio nie mam farta do win co jedno to jakieś kosmiczne :) /pewnie trzeba zacząć myśleć i wybierać a nie eksperymentować z czym się trafi/
ło yesooo… Ty tu takie pyszności, a ja jeść nie moge..
:-((
Jakbym coś takiego apetycznego zrobiła, to też by mi się humor poprawił :-), a jak bym tak zjadła to już w ogóle… ;-))