biblioteki muszą odejść

Gadałem ze znajomą wczoraj, ma doła egzystencjalnego :( rozmyśla o tworzeniu wielkich rzeczy. Doszedłem do wniosku że trzeba mieć jakiś koncept aby żyć i działać a dopiero wtedy można budować te wielkie rzeczy. Wiem, to nic odkrywczego ale jak każda własna owocna praca myślowa ucieszyło mnie. Jako przykład braku koncepcji podałem jej bibliotekarz.com dobry adres a się marnuje (jakieś propozycje?). No i wtedy lawina ruszyła…

  • jak wyrwać gminnych bibliotekarzy z marazmu,
  • co by się im przydało,
  • w czym im pomóc,
  • ile jest stowarzyszeń bibliotekarzy i czemu tylko jedno….

poklepaliśmy trochę i doszliśmy do wniosku że można by coś z tym zrobić, ale zacząłem się zastanawiać czy warto bo gdzieś tam w między czasie wykluła się idea upadku bibliotekarstwa którą obiecałem opisać…

Upadek bibliotekarstwa mocne słowa ale zamierzam go doczekać. Oczywiście nie całkowite zniknięcie zawodu ale bibliotekarz (taki od papierowych książek) będzie równie unikalny jak kowal a może nawet jak bednarz.

Są podstawowe sprawy które do tego doprowadzą zmiana zachowań ludzi, nowe technologie i ekonomia.

  • Ludzie przestają czytać książki bo mają inne formy rozrywki które ich pobudzają. Nauka ze źródeł cyfrowych jest łatwiejsza choćby dzięki ctrl-f którego brak tradycyjnym książkom, interaktywne wizualizacje 3D dają więcej informacji niż książkowa grafika.
  • Nowe technologie ułatwiają gromadzenie, przenoszenie, odtwarzanie książek elektronicznych i nie tylko. Technologie stają się wystarczająco dobre by ich używać. Nawet największe zapupia w polsce mają dostęp do sieci komórkowych a takie łącza z powodzeniem starczą na pobranie książki czy innych danych do czytnika.
  • 1 serwer jest tańszy niż 1 biblioteka gminna a jest w stanie obsłużyć całe województwo

Tak moim zdaniem choć nie zamierzam żyć bóg wie jak długo doczekam czasów kiedy cyfrowe biblioteki wyprą normalne. Wszelkiej maści czytniki niebawem będą w takiej cenie że jeśli przeliczymy koszt utrzymania zbioru bibliotecznego na jednego czytelnika to opłaci się mu czytnik wręczyć zamiast chronić magazyn z książkami przed deszczem, oświetlać go i płacić czynsz.

Jedyne co wstrzymuje obecnie świat przed eksplozją takiej migracji to trudna sprawa praw autorskich ale wielkie G już z tym wojuje i zapewne wygra. To utoruje drogę innym, albo wielkie G zeżre ten fragment świata również. Od postępu nie ma ucieczki, wszystkie książki za jakiś czas będą w wersji cyfrowej a wydania papierowe pozostaną dla bogatych ekscentryków. Skoro książki będą cyfrowe, czytniki za darmochę to pozostanie tylko je przesłać np. przez sieć komórkową. Taki układ spowoduje że będzie można zostawić wyłącznie wojewódzkie centra bibliotek cyfrowych (wojewódzkie aby zachować redundancję zasobu) a biblioteki papierowe same umrą bo ilość czytelników spadnie poniżej granicy zasadności ekonomicznej utrzymania biblioteki tradycyjnej,  dla radnych to będzie jasny wyznacznik na czym zaoszczędzić.

Za parę lat przeczytam to znów i porównam z rzeczywistością zobaczymy jaki ze mnie wróż  :) niektórym dla otuchy dodam że w przedszkolu wszyscy rysowaliśmy (temat pracy „jak będzie w roku 2000”) domy na księżycu i prywatne rakiety więc może się mylę… zobaczymy

Autor: Niedoszły Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

2 komentarze

  1. Hmmmm

    Całkiem prawdopodobna wizja. Może przetrwa kilka największych bibliotek, z Biblioteką Narodową włącznie (w końcu gdzieś stare druki i inne takie muszą być przechowywane, konserwowane etc., a i książek tradycyjnych niedostępnych w cyfrowej postaci będzie jeszcze przez długii czas dużo), ale mniejsze faktycznie zaczną powoli umierać. Bibliotekarzom zostanie chyba tylko przekwalifikować się na brokerów informacji ;).

    Z jednym się jednak nie zgadzam. Niekoniecznie wydania papierowe będą dostępne tylko dla bogaczy. Zawsze jest jeszcze druk na żądanie.

    1. Nie sądzę aby druk na żądanie spadł dużo poniżej dzisiejszej ceny a nie jest ona niska. Tanie książki idą z masowej produkcji a przy wydruku 1 egzemplarza się tego nie osiągnie, zresztą myślę że w ciągu tych 20 lat ceny papieru też podskoczą bo lasów ubywa nie przybywa. Może z bogaczami to przesadziłem ale na pewno książka papierowa stanie się zbytkiem a te mają swoje ceny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *