Koncepcja urozmaicenia księgozbioru w małych bibliotekach na zasadzie mobilności księgozbioru jest lepsza dla czytelników niż budowanie super bibliotek.
Tak sobie myślę o pomyśle jaki wysnułem niedawno we wpisie mobilny regał biblioteczny Można by uruchomić tą koncepcję jako ruchomą filię mającą swoje książki we wszystkich bibliotekach dzielnicy, działającą na zasadach multioperatora w sieci GSM. Choć efektywniej by było w oparci o Lean Management „postawić” małe punkty w kluczowych miejscach przepływu ludzi plus jedna „wypasiona” biblioteka w dzielnicy.
Na początek skoro mamy już sieć dzielnicowych bibliotek to stwórzmy dodatkowo wirtualną filię taką co ma powiedzmy 10 regałów książek umieszczonych po 2 na każdą lokalną filię fizyczną. Zawartość tych regałów by co miesiąc przemieszczała się do kolejnej filii. Do wirtualnej filii nich idą nowości i najbardziej pożądane książki. Zyskujemy wtedy doskonałe urozmaicenie księgozbioru w każdej realnej filii.. Do tego ruchu (skoro książki są już regularnie wożone) należało by włączyć działającą realizację wypożyczeń między bibliotecznych (zwłaszcza dla książek pułkowników) i zminimalizować duplikaty, koszty obcięte a wdzięczność czytelników gwarantowana. Koszty takiej operacji to jedynie samochód i 1 lulek do noszenia książek na 3 dni w miesiącu, poprawka do programu bibliotecznego aby obsługiwał wiele magazynów.
Uważam że w dużej dzielnicy lepsze jest dziesięć jednosobowo prowadzonych małych dziupli z ruchomym księgozbiorem niż jak jest obecnie kilka bibliotek z kilkoma osobami obsługi, skanerem 3 komputerami itd.
Główna dzielnicowa biblioteka powinna być jak najbardziej full wypas dążąca do statusu super biblioteki. Przejąć na siebie całą obsługę i organizację imprez spotkań itd. jeden animator czytelnictwa zrobi lepiej i więcej dla popularyzacji biblioteki niż pięć kierowniczek pomiędzy zestawieniami a zamówieniami. Dzielnicowa biblioteka powinna być bogato wyposażona w stacje graficzne, tv3D, multimedia, software w filiach to zbędne starczy 1 komputer dla czytelników do załadowania ebooka, przeszukania katalogu + dostęp do wifi.
Po dodatkowe usługi czytelnicy mogą jeździć, po książki niech chodzą.
Na dzielnicy starczy „kiosk” w którym odbiorę i zamówię książkę na „poczekaj” bez dużej czytelni i sali spotkań. Gdy się będę śpieszył znajdę dziuplę w której potrzebna mi książka jest aktualnie i się tam przejadę.
Powtórzę otwieranie super bibliotek i zamykanie dziupli jest niewygodne dla ludzi, powoduje znaczne utrudnienia w dostępie do książek. Emeryt nie pojedzie daleko po książkę bo bilety drogie a i zdrowie już nie to, ludzie zapracowani jak ja nie mają czasu na wyprawy do biblioteki wpadają do nich przelotem, daleko jeżdżą tylko ci co muszą zdobyć jakąś książkę. Potrzebującym książkę natychmiast mobilny regał nie przeszkodzi w dostępie, bo i tak przez net będą mogli zobaczyć gdzie poszukiwana książka jest zarezerwować i po nią pojechać.
Moim zdaniem biblioteki powinny być pod ręką, dostępne dla mas, na stacjach metra i w supermarketach z ofertą do odbioru zamawianą zdalnie, wtedy by czytelnictwo wzrosło.
Czasy świątyń jednego boga odeszły już w przeszłość w centrach handlowych (nowe świątynie) jest bardzo bogata różnorodność od spa do poczty, moim zdaniem nie da się skonstruować oferty nawet super biblioteki by była równie bogata i przyciągała wszystkich.
…ale to już inna historia