Kto rano wstaje, ten ma głupoty w głowie, a może to taki wybrakowany egzemplarz ze mnie?
Raz kiedyś brałem udział w dyspucie o klepaniu pań po dupie :) i tak sobie myślę i myślę, że niewiedzieć czemu moja filozofia w tym temacie jest jakoś chyba trochę kosmicznie odbierana.
Skoro /źródło Kasia/ zaglądanie w dekolt daje facetowi 5 minut życia więcej, to ciekawe ile dodaje klepanie po pośladkach?
Ale wracając do sedna możemy rozróżnić kilka klepnięć po dupie:
rozbierające – bez dotykowe, zdalne, dokonane męskim szowinistycznym okiem :>
podrywające – klepię w pośladek nieznajomej, ona klepie mnie po twarzy /albo i nie/ ale mamy okazję się zapoznać dalej :)
wielbiące – klepane na bliskich tyłkach, przekazujące treść jesteś fajna i chcę abyś wiedziała o tym, swego rodzaju wyraz szacunku/hołdu złożonego dla urody/sex appeal-u tej która została pacnięta
ponaglające – bardzo bliskie tyłki, zwracające uwagę na przedłużające się oczekiwanie, coś na zasadzie kochanie kończ te loki i tak się włoski potargają
seksualne – rodzaj pieszczoty w trakcie bzykania, w ekstremalnych przypadkach /sado-macho/ zamiast bzykania :D
Tu póki co kończy się moja klepnięciowa filozofia, moim zdaniem chyba żadne z nich nie niesie elementu uwłaczającego dla płci pięknej, są powodowane zachwytem nad nią, potrzebą bliskości, spotęgowaniem wrażeń, może dziwnie ale szczerze.
Podejrzewam że zły stereotyp klepnięcia pochodzi od kar cielesnych rodem ze średniowiecza a Panie nie są świadome że ten element kontaktu międzypłciowego wcale nie musi nieść treści uwłaczających wszystko zależy od nazwijmy to „jakości” klepiącego.
Tak wiem są klapsy negatywne np. demonstracyjne przed kolegami niech zobaczą jaką mam fajną dupę, ale chyba trzeba je umieć odróżniać od tych opisanych przeze mnie, tak jak kochanie od gwałtu.
A teraz zapraszam Panie do wykazanie się w komentarzach swoją opinią która mnie jako filozofa amatora niezmiernie ciekawi, co uwłaczającego jest w klepaniu po dupie :) zwłaszcza znajomej :D
hmmm, klePanie powiadasz…zalecana daleko idąca ostrożność! Zwłaszcza jako, jak to nazwałeś – podrywające?! Oj! No nie wiem… ;-)
Osobiście – toleruję tylko od jednej osoby – męża-mojego-osobistego, a i tak nie w nadmiarze! ;-)
A tak poza wszystkim – jakie są Twoje, osobiste, doświadczenia klePaniowe…hihi. Proszę o konkrety, a nie filozofowanie.
pozdrawiam ;-)
cóż z małym wstydem :P przyznaje że podrywające jest i najpewniej pozostanie nie ćwiczone, reszta była praktykowana :) z naciskiem na czas przeszły.