Na forum studentów IINiSB przebiega ciekawa dysputa na temat oprogramowania dla bibliotek są głosy za utworzeniem nowego przedmiotu który by traktował wyłącznie o programach do obsługi bibliotek jak i takie które twierdzą że wystarczył by tylko jeden wykład pokazujący różnice pomiędzy programami zarówno te pozytywne jak i negatywne.
Ja optuje za nowym przedmiotem bo np. nie mam dostępu aby poćwiczyć w domu różne rodzaje oprogramowań dla bibliotek, a kupno ich do nauki to chyba kiepski żart, może by i w sieci wyszukało się jakieś pirackie instalki albo skądziś wykręciło od znajomych :> ale nie na tym przecież uczciwość polega. Poza tym ja dam radę poinstalować i skonfigurować /a przynajmniej tak sądzę bo mam już trochę wiedzy na temat komputerowy i warunki sprzętowo – sieciowe (środowisko heterogeniczne)/ ten soft u siebie ale nie sądzę aby u mnie na roku były jeszcze ze 2 osoby które by to mogły zrobić, nawet z mniejszym oprogramowaniem typu mak były schody do nieba mimo że w punktach podałem jak je zainstalować.
Dostęp na studiach do programów obsługujących biblioteki typu horizon, aleph, libra czy mol uprościł by życie i podniósł wiedzę studentów.
Podobno instytut słał mądre pisma o przyznanie wersji edukacyjnej do producentów a ci się wypieli cóż podzwonię do producentów i zapytam dlaczego nie zależy im na budowaniu marki opiszę tutaj te rozmowy będzie ciekawie :)
Choć wpis stary, to sprawa nader aktualna. Problem pojawiał się już za czasów mojego studiowania.
Z perspektywy poszukującego pracy bibliotekarza lub absolwenta bibliotekoznawstwa chcącego pracować w bibliotece nie wygląda to również najlepiej. Czasem biblioteki/instytucje wskazują wprost, że trzeba umieć posługiwać się takim a takim programem, albo pytanie to pada podczas rozmowy o pracę.
Jak ktoś przeciętny ma poznać X programów bibliotecznych, często o diametralnie różnej filozofii wprowadzania opisów, niezbędnych pól i podpól, nie wspominając o interfejsach dla użytkowników…