jak szukać w google?

Śniadniając ;) jadłem płatki orkiszowe na mleku i zacząłem się zastanawiać jakie nazwy ziaren zamiast sezamu wywoływał odkrywca skarbca w baśniach 1001 nocy :) czy aby nie wywoływał „Orkiszu otwórz się!”

Problem mnie drążył do tego stopnia że zostawiłem pracę, naukę itd. i rozpocząłem szukanie. Niestety książki nie mam na półce, ale mam net i mam być infobrokerem więc do dzieła.

Skoro ćwiczę google to na pierwszy ogień

hmm.. jednak books.google są przereklamowane nic przydatnego nie pokazały :( jakieś próby z sezam i alibaba też brak sensownych wyników :(

strzał drugi: jaki był tytuł angielski? więc najpierw lokalnie w katalogu mojej biblioteki (wyskoczyły tylko tłumaczenia z niemieckiego) potem w bibliotece narodowej i tu zaglądnięcie w kilka pozycji niestety albo tłumaczyli z niemieckiego albo z arabskiego więc szukanego tytułu brak :(

kolejne podejście do googla pytanie 1001 alibaba night i na drugiej pozycji wyskoczyło

www.arabiantales.org/

bingo dalej już było z górki, wybrać właściwą opowieść i ctrl+f sesam next, …, next i znalezione :) jeszcze tylko translate.google co to jest barley i już wiem

Cassim krzyczał "Jęczniemiu otwórz się!"

to jest przykład jak studia szkodzą ;) (przed studiami nie miałem pojęcia że marc21 istnieje i ma pole na oryginalny tytuł) i wiedza na przyszłość:

mogłem sobie odpuścić szukanie oryginalnego tytułu książki w marc21 bo i tak pytanie w books.google „A thousand and one Arabian Nights” sesam też nie dało dostępu do interesujących mnie treści

wyszukiwanie 5 minut, pisanie posta 45 czyli kolejna godzina w plecy zmarnowana na głupoty :(

Autor: Niedoszły Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

6 komentarzy

  1. Masz przypadłość bibliotekarską — lubisz szukać, więc kombinujesz, delektując się samym procesem poszukiwań (którym to i ja lubię się w wolnych chwilach rozkoszować).

    Zastanowiłem się jednak już przy pierwszym akapicie, od czego ja bym zaczął, jakbym naprawdę chciał to znaleźć i doszedłem do wniosku, że wpisałbym to:
    http://tinyurl.com/y94s552

    Później tylko wklepanie "otwórz" w PDF-owej przeszukiwarce, klik, klik i voilá:

    "[…] Wołał więc: "Jęczmieniu, otwórz się!". Ale furtka się nie otwierała. Potem krzyczał: "Pszenico, otwórz się!".

    Ale furtka ani drgnęła. Następnie wrzeszczał coraz głośniej: "Fasolo, otwórz się!" Ale furtka pozostała szczelnie zamknięta, tak jak była. I tak wymieniał po kolei jedno ziarno po drugim, aż w końcu wyliczył wszystkie nazwy zbóż, jedynie o sezamie*` zapomniał. […]". :)

    Ma się jednak tę intuicję wyszukiwawczą. :D

  2. Co do szukania tłumaczenia tytułu na kilkadziesiąt innych języków:

    "wiki baśnie 1001 nocy" -> I'm feeling lucky -> po lewej linki to tłumaczeń tytułów. :-)

    1. no właśnie pamiętałem że wymienił conajmniej kilka nazw ale jak widać z cytatu orkisza jako takiego nie było (pszenica się nie liczy)

      BTW ciekawy pomysł na szukanie w necie przytaczasz :)

  3. Pingback: Sobotni dyżur popołudniowy [32] | pulowerek.pl
  4. A BTW odnosi się do wiki czy chomika? ;>

    Chociaż to z wiki, to bardziej sposób na tłumaczenie niektórych rzeczy, z którymi sobie nie radzą słowniki/translatory i np. znalezienie odpowiedzi na pytanie: "pod jakim tytułem dzieło zostało wydane gdzieś tam?" (chociaż Google Translate także próbuje sobie z tym jakoś radzić, aczkolwiek średnio skutecznie).

    Co do chomika, to robi się z niego wręcz kolejna polska biblioteka cyfrowa… ;-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *