w szponach google

Napiszę książkę :(

zakładam ze będzie to darmowa książka w wersji elektronicznej z możliwością druku na żądanie przez wyspecjalizowaną drukarnię, oczywiście cyknę sobie kilka egzemplarzy ot tak żeby rozdać / wymienić :)

Będzie nosić tytuł „W szponach Google”, jej treść będzie opisywać google z perspektywy świadomego użytkownika.

Z grubsza opiszę poszczególne aplikacje, co robią, może też i jak używać, ale głównie chcę zwrócić uwagę na to, co google robi ze światem, co robi z nami.

Przewrotnie nie napiszę że google jest złe :) ale napiszę co może się wydarzyć gdyby zło przeciągnęło google na swoją stronę.

W książce będę głośno, jasno wypowiadał swoje lęki i popierał je niekoniecznie faktami oraz dowodami, raczej hipotetycznymi możliwościami. Niestety chyba każdy myślący zdroworozsądkowo człowiek przyzna mi rację, że nie da się mojego, czarno rysowanego scenariusza wykluczyć.

Dlaczego książka?

Byłem wczoraj na prezentacji google book search. Była to ta kropla która przepełniła czarę lęków i sprowokowała moją decyzję o napisaniu książki. Myślałem początkowo nad listem otwartym, ale to za mało przy pazerności na wszystko googla, owszem może jakiś wycinek społeczeństwa związany z książką by się zastanowił nad moim krzykiem, ale to za mało…

Miały być ze dwa wpisy poświęconej tej prezentacji googla, ale odpuszczę, wszystko sprowadza się do jednego zdania

Google wykończy małe księgarnie internetowe i da do pieca hurtownikom, a wydawnictwa zmusi do posiadania księgarń internetowych.

Taki jest początek przejęcia rynku książki. Wielki G wprowadza książki z wyszukiwaniem pełnotekstowym /z dostarczonego przez wydawcę pdf-a zajmuje mu to 2-3 tygodnie/ a w wyniku wyszukiwania poza treścią książki /20%/ są google addwords oraz trzy linki. Na pierwszym miejscu link do wydawnictwa /według prelegenta do księgarni wydawnictwa/, pozostałe dwa na prezentacji to empik i merlin /nawet jak się pojawią 3 lub 4 firmy to co z setką innych małych księgarni które nie będą promowane w ten sposób?/ kolejne pytanie, na bazie czego przy wyszukiwaniu „grzyb szatan” wyskoczy atlas grzybów wydawnictwa X a nie Y

ale, ale, miałem o tym nie pisać, szkoda czasu ; czas się zająć zdalnym fakultetem :( Chyba za mądry sobie wziąłem, ale za 5 pkt ECTS warto pocierpieć :D

Jeśli jakiś korektor chciałby sie popastwić nad moimi wypocinami, to zapewniam wielką ilość rozrywki umysłowej i browara ;)

Jak ktoś ma jakiś koncept który chciałby zobaczyć w tej książce zapraszam na maila :D porozmawiamy, obecnie jest właśnie czas na takie pomysły. Powiedzmy że do końca marca postaram się zamknąć tematykę, do końca wakacji napisać, a pod choinkę rozdać rodzinie kilka egzemplarzy.

Walnę nakład powyżej setki aby się do BN-u dostać na półkę :D ROTFL

Autor: Niedoszły Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

5 komentarzy

  1. 1. A autor czytał już opowiadanie "Scroogled" ("Wygooglany")? ;>
    http://blogoscoped.com/archive/2007-09-17-n72.htm… [EN] . [PL]

    2. Przez kogo była organizowana ta prezentacja? Jakieś szczegóły? Będzie może jeszcze w jakimś innym terminie? ;>

    3. Czytając ten wpis można odnieść wrażenie, jakby dopiero teraz Google wprowadzało to, co tutaj opisane, a tymczasem AFAIK to wszystko funkcjonuje już od jakiegoś czasu.

    4. W Polsce, na razie, serwisowi Google Books może być trudno manipulować rynkiem książki, bo mało kto wie właściwie o jego (GBooks) istnieniu. I nie tylko dlatego. Z małych księgarni "analogowych" i tak korzystają głównie ludzie, którzy mają ograniczony w jakiś sposób dostęp do Internetu (albo, z różnych względów, nie chcą robić w nim zakupów), a jak ktoś już decyduje się kupić książkę przez Internet, to i tak zrobi to najczęściej w Merlinie albo Empiku (ew. na Allegro). Nie oszukujmy się. Są różne powody — z mojego punktu widzenia (jako klienta) ważnym jest choćby to, że robiąc zakupy przez Sieć bardziej ufam dużej księgarni, niż jakiemuś małemu (=niepewnemu) sklepikowi. No i ceny… ;-)

    5. Co do tych 2-3 tygodni na wprowadzenie książki z wyszukiwaniem pełnotekstowym, to o co właściwie chodzi? ;>

    6. "kolejne pytanie, na bazie czego przy wyszukiwaniu “grzyb szatan” wyskoczy atlas grzybów wydawnictwa X a nie Y" — a to jest akurat bardzo dobre pytanie! IMVHO najrozsądniejszym i najuczciwszym, ale także najtrudniejszym do zrealizowania (choć oczywiście nie niemożliwym), wyjściem byłaby zasada umiejscawiawia najwyżej w rankingu książek, które były najczęściej cytowane przez inne publikacje (vide pagerank w zwykłym Google). Ewentualnie oprócz tego kilka opcji do wyboru (np. dodatkowo wg daty wydania).

    1. ad 1 nie czytałem tego wcześniej, wow wielkie dzięki bdb+ chyba muszę poszukać reszty tekstów
      ad 2 organizatorem było google a zaproszenie można był dostać z PIK
      ad 3 i 4 po polsku jest od dość niedawna, może dlatego zrobili tą konferencję /zmienili nawet na dwie tury bo zainteresowanie było większe niż oczekiwali w sumie koło 70 – 80 ludzi z wielu znanych wydawnictw co było widoczne na liście obecności/ był również gość z ksiazki.tv i filmował, podobno ma się za jakiś czas tam pojawić filmik ale wyłącznie po angielsku tłumaczkę mówił że wytnie.
      ad 5 wydawnictwo przekazuje za darmo pdf-a z książką do google które wrzuca całą treść na serwer i udostępnia w book search, książkę przyjmują też drukowaną wtedy trwa to dłużej, ale konkretnie ile dłużej przedstawiciel nie odpowiedział
      ad 6 niestety czas na pytania był króciutki i nie dobiłem się z moimi a szkoda :(

  2. "ad 5 wydawnictwo przekazuje za darmo pdf-a z książką do google które wrzuca całą treść na serwer i udostępnia w book search, książkę przyjmują też drukowaną wtedy trwa to dłużej, ale konkretnie ile dłużej przedstawiciel nie odpowiedział"

    No tak, ale skąd te 2-3 tygodnie? Może to właśnie w przypadku książki drukowanej jest aż tyle? Bo jeżeli dostają PDF-a, to jest to chyba kwestia jedynia wgrania go na serwer? No chyba, że bierzemy pod uwagę, że dostają bardzo dużo pozycji i jest to czas oczekiwania w kolejce na wrzucenie na serwer, bo to już chyba nie jest kwestia zrobienia indeksu wyszukiwawczego do PDF-a (który w PDF-ie jest już de facto najczęściej zrobiony przy jego tworzeniu)?
    Oczywiście zakładam, że mowa o nowych skiążkach, gdzie PDF zawiera tekst, a nie skany istniejącego dzieła. :)
    No nieważne, chyba na razie się nie dowiemy… ;-)

  3. chodziło o pdf-a nówkę sztukę :) tekstowego nie o skanowane książki, może mają zatory? a może przez to że zatrudniaja 20 000 ludzi przestali być szybcy i rośnie im biurokratyczne sadło?

    z indeksami jest jakoś inaczej, jeśli dobrze zrozumiałem nie używają indeksów z pdf-a tylko robią swoje niezależne, zresztą skoro jest wyszukanie pełnokontekstowe to indeksy z pdfa by się nie sprawdziły.

  4. Źle się wyraziłem, przecież PDF w większości przypadków to tekst, więc wyszukiwanie może się odbywać na nim.

    Chociaz jak teraz o tym myślę, to chyba jednak w tym przypadku nie do końca, ale nie chce mi się pisać już swoich domysłów. W każdym razie doszedłem do wniosku, że masz rację. :-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *