+ 28% ze 111

plusem będę oznaczał dłuższe teksty

Ponieważ znów miałem posiłek a przede mną leżała ostatnia wyliczanka tłuszczowo – białkowa rzuciłem córce hasło żeby wyliczyła ile to jet 28 procent ze 111. Po standardowym nie chcę i nie wiem jak to policzyć (tatkowa krew) chwila cisza a potem zbyt szybko odpowiedź. Zerkam a tam w google wprowadzony tekst jak tytuł posta i gotowa odpowiedź.

Nie, córka nie wiedziała że google obsługuje naturalne zapytania po polsku, że przelicza itd., niedobrze że to odkryła :(. Nauczyła się kiedyś że wprowadzając zadanie z matematyki często w necie jest rozwiązane. Według niej było to zapytanie dające odpowiedź na pytanie jak wyliczać procenty. Nie wiem jak inne dzieciaki używają googla ale sądzę że to było naturalne dla tego pokolenia zachowanie, wpisanie pytania jakie się usłyszało i oczekiwanie że będzie na nie gotowa odpowiedź. Prawda jest taka zaczyna się produkowanie pokolenia które nie myśli, nie widzą nic złego w tym że szukają bez zrozumienia, proces myślowy przenoszą na „chmurę”, odpowiedź im się należy albo czegoś nie ma, bo po co się uczyć skoro wielkie g zna odpowiedzi. Może akurat moje rozpieszczone dziecię jest jakimś wyjątkiem (choć nie sądzę) ale nie dociera do niej że nie znalazła odpowiedzi na pytanie które chciała zadać, uważa że istotne jest to że dostała odpowiedź i nie traci czasu na myślenie, zyskała czas na śledzenie kanału irc-a gdzie leci typowa sieczka czatowa tyle że w innym niż polczatowym wystroju. Ponoć dzięki internetowi czyta się więcej ale czy to znaczy że to lepiej?

Sposób czytania tego typu prowadzi do informacyjnej ślepoty. Jeżeli podkreślony link, wzbogacony ikoną dokumentu jest dla dzieciaków niewidoczny to o czym mamy rozmawiać? Ja stary widzę linka jak wół a dzieciak twierdzi że na stronie nie ma poszukiwanej informacji. Według mojej córki link jest ukryty bo nie daje po oczach.  Jeżeli ktoś by się skusił i pomógł mi w ocenie (komentarze czekają) kto z nas ma rację ja czy córka byłbym wdzięczny. Na stronie urzędu szukamy podania o wydanie dowodu do wydrukowania. Kurcze sam nie wiem jak projektować strony dla takich użytkowników nie da się wszystkiego wyróżniać tak samo jak nie da się wszystkiego w twitterowej formie przekazać.

Niedawno przeczytałem artykuł i dalsze smutne refleksje się pojawiły. Nadchodzi epoka bylejactwa taniej szybciej aby starczyło na trochę jednym słowem „damy radę” w wersji total.

O ile cyfrowe wykluczenie emerytów i rencistów jest dla mnie jakieś naturalne i zrozumiałe nie traktuję go jakoś dramatycznie, o tyle produkowanie przez googla idiotów nie potrafiących sformułować właściwego pytania bo i tak dostaną jakąś ich satysfakcjonującą odpowiedź (niekoniecznie na to czego szukali) stanowi według mnie wielki problem. Może tylko uzależnienie od portali i gier w sieci stanowi większe zagrożenie, bo skoro już teraz dorośli ludzie zaczynają przerywać spotkania biznesowe żeby na facebookowej farmie zebrać truskawki i druga strona spotkania rozumie takie zachowanie to co będzie za kilka lat jak moja córka będzie samodzielna?

Czy naprawdę czeka nas zunifikowany świat w którym jest jedna firma robiąca fastfudy a ulubionymi piosenkami są reklamówki, policjanci mają monitorki na których piszą im z centrali jak mają się zachowywać, a przekleństwa są karane mandatem? brrr oby nie to by było koszmarne.

Autor: Niedoszły Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

5 komentarzy

  1. Oczywiście bez problemu znalazłam link do podania o wydanie dowodu. Link jest dobrze oznakowany, widoczny i w dodatku umieszczony jest w miejscu, w którym spodziewałam się go zobaczyć. Pojęcia nie mam czy to kwestia doświadczenia w korzystaniu z Internetu (dobre kilkanaście lat), czy też inny rodzaj recepcji netowych stron.

    Nie wiem czy spór między Tobą a córką jest w ogóle rozwiązywalny. Czytam sobie teraz "Cyfrową dorosłość" Tapscotta i autor bardzo pozytywnie opisuje "pokolenie sieci". Dowodzi, że dla nich Internet i nowe media to nie jest żadna "nowa technologia", podobnie jak dla nas nową technologią nie jest pralka czy lodówka. Podaje wiele pozytywnych przykładów wykorzystywania Internetu przez młodych i przede wszystkim nie narzeka na "nowe pokolenie", ale przekonuje, że ono jest po prostu inne.

    Aneta

    1. Cóż według mnie też jest dobrze umiejscowiony i oznakowany, ale dziecię nie znalazło czyli coś nie zadziałało, może warto by było przy projektowaniu takich stron coś zmienić? Będę się musiał zastanowić nad tym bo poniekąd jest to jakiś fragment moich zawodowych zainteresowań.
      Córka znalazła podobne informacje wcześniej na stronach innych urzędów (widać google jakoś przyjaźniej dla niej zindeksowało te informacje) ale to dowodzi tylko tego że systemy wyszukiwania muszą zmierzać w kierunku myślenia za użytkowników, żeby zaspokoić ich ubogie umiejętności wyszukiwania :(. I dochodzimy do jakiejś formy analfabetyzmu, młodzież umie używać sieci w celach rozrywkowych ale wydaje mi się że nie potrafi używać jej do poważniejszych zadań jak wyszukiwanie pożądanych treści.

      Co do korzystania z netu to dla córki sieć jest od zawsze :) ale faktem jest że pomimo używania netu od lat obycia na stronach urzędowych nie ma, więc może stąd wynikł problem a moje dywagacje są jałowe?

  2. Hmm… ja znalazłem szybko, bo czytam to co jest na ekranie. Ale widzę w czym problem.

    Literki i panel boczny ciut mały – zwłaszcza na stornie BIP-u (znaczy mało istotne) i trzeba patrzeć w bok

    A dwa – trzeba się domyśleć, ze dowody są w sprawach obywatelskich.

    Generalnie – za dużo klkiania :-)

    BIP miejski jest niestety mało ergonomiczny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *