Przed latem wywieźli nas za Kuźnicę białostocką do jakiegoś PGR-u łóżka postawili w owczarni (taka wielka hala ponad 500 łóżek na podłodze w niej stało) i ku chwale ojczyzny albo zbieraliśmy całymi dniami kamienie albo wycinaliśmy las pod drogę wzdłuż granicy. Całe drzewa szły w ogniska jak były cieńsze od uda. Nie wiem ile w tym prawdy ale podobno było zapytanie ze wschodu co to za ogniska są palone wzdłuż granicy że z satelity je widać. Ciekawostką jest to że droga miała być na kombajn i czasem miała mieć mijankę na dwa kombajny, tyle że się coś dowódcom z inżynieryjnych pomieszało (podobno z tego powodu odwołali jakiegoś trepa) i szerokość czasem dochodziła do 27 metrów (a może miało coś tam móc lądować?).
Inna śmiesznostka a proszę, droga cośmy ją budowali miała ponad 10 kilometrów ochraniał ją 1 wartownik z kijem, ciągniki i inne sprzęty stały co kilometr i noc w noc nikło z nich paliwo a kto winien? oczywiście wartownik. Okoliczni chłopi nawet reflektory od maszyn odkręcali.
Jednostka była bardzo ciekawa, częściowo wręcz zabytkowa :) mieliśmy jeszcze kilka karnistrów z gapą i napisem wermacht (40 lat po wojnie!), niektóre uziomy też były znaczone gapą i swastyką. Owszem symbole były spiłowane i klepane młotkiem przez kogoś ale nadal widoczne.
I podsumowanie z ust kolegi z łóżka obok „Siedziałem 3 lata w więzieniu i łatwiej było wytrzymać bo chociaż nie było jak uciec, a tu tylko płot”.
Dedykuję te dwa wpisy wszystkim co wierzą że wojsko w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia dawało cos więcj niż psucie młodego człowieka.
Żeby nie być gołosłownym ostatnia historyjka.
Nie pamiętam jak miał na imię (jakieś kresowe na A) ale był ze mną przyjęty na kompanię chłopak co miał zostać popem. Coś mu nie wyszło nie dostał sie do seminarium czy jak tam się to zwie. Uwierzcie mi był jedynym który naprawdę szorował podłogę szczoteczką a nie udawał (swoją drogą to niezapomniany widok jak 100 chłopaków szoruje szczotkami od butów korytarz, siedząc jeden drugiemu na głowie bo ciasno) nie pił i nie palił o dziewczynkach nie wspominając. Zawsze miał braki na stanie bo nie kradł jak wszyscy. Młodzieniec czysty sercem, ciałem i duchem. Po 5 miesiącach w wojsku pił i palił, braki też miał już jak wszycy tzn. nie przy każdym przeglądzie.
Nie wiem co na tą zmianę jego rodzina, mnie było i jest go żal system edukacji wojskowej zepsuł dobrego człowieka.