Dlaczemu dystansuję się od WordPress-a

arek bibliotekarz trzymający pilota wpatrujący się w ekran komputera

Był czas kiedy ktoś rzucił hasło że jestem ewangelistą WordPressa i po przemyśleniu nawet przestałem się wzbraniać przed takim zaszufladkowaniem.

Faktycznie robiłem sporo z myślą o tym systemie i propagowaniu go. Jednak nadszedł czas że jak mawiają Entowie woda przestała już tak smakować, niebo stało się jakieś inne, dźwięki dochodzące z puszczy zaczęły trwożyć…

Szukałem przyczyny w sobie ale nie znalazłem, szukałem przyczyny w społeczności i też jej nie było. Za to wszedł WordPress 5.0 ten z Gutenbergiem.

To było fatalne. Dla propagandy sukcesu porzucono ideały! Nie o takiego CMS-a walczyłem.

Centrala się dopatrzyła że generatory stron do wyklikiwania stron firmowych i landingpejdży odbierają jej rynek więc na siłę zaczęła robić własny generator. Pomysł co do zasady niezły, ale wprowadzany po trupach i koniecznie musiał wejść natychmiast z nową wersją WordPressa 5.0

Zakończyło się jak zawsze w takich przypadkach, wdrożono wersję beta i odtrąbiono sukces. Szefowa od dostępności walnęła papierami i opuściła zespół jako wyraz niezgody na łamanie zasad w imię propagandy. Wdrożona wersja edytora blokowego była tak słaba że podczas warsztatów dotyczących gutenberga prowadzonych przez Agnieszkę na WordCampie Poznań 2019 wykazaliśmy wiele błędów po prostu używając go.

Kolejnym dużym krokiem odpychającym mnie od WordPressa było zabicie przez centralę większych imprez lokalnych.

Uwaga dalej następuje moja i tylko moja teoria spiskowa dlaczego tak zrobili.

W myśl koncepcji centrali mają być tylko mikroskopijne wordupy i małe lokalne WordCampy potem dłuuuugo, dłuuuuugo nic i WordCampKontynent. Dla mnie to typowy przykład na osłabienie konkurencji (jak rozbicie dzielnicowe) żeby rosnące w siłę eventy lokalne jak WordCamp Polska nie zyskały potencjału mogącego mieć wpływ na środowisko. Łatwiej jest spacyfikować małe grupy konkurujące między sobą.

Przez lata myślałem że to właśnie są główne przyczyny dlaczego WordPress jako ekosystem zaczął mnie mierzić. Jednak dzięki panelowi na WordCamp Gdynia 2024

a zwłaszcza wypowiedzi Krzyśka zrozumiałem że to są tylko przejawy innych ważniejszych i smutnych zmian.

Prowadzona od co najmniej kilku lat polityka centrali doprowadziła do zmiany statusu wielu zaangażowanych w rozwój WordPressa osób. Z uczestników tworzących projekt open source zostali zdegradowani do roli klientów projektu zbudowanego na open sorce.

IMHO z budowniczych systemu staliśmy się głupiutkimi wykorzystywanymi przez centralę pionkami za darmo rozwijającymi produkt na którym zarabia centrala. Piszę o ludziach zaangażowanych w rozwój i promocję WordPressa a nie o typowych użytkownikach.

Jedyną rolą jaka zostanie dla wordpressowiczów to bycie akwizytorem rozwiązania, posiadającymi co najwyżej umiejętność wyklikania czegoś z interfejsu i _zakupu_ dodatkowego ficzera wzbogacającego możliwości klikania.

Kiedyś WordCampy były nastawione na rozwijanie WordPressa dodawanie funkcjonalności, budowanie motywów, podnoszenie jakości, jakieś porady co zrobić żeby strony działały lepiej. Obecnie zalewane są pierdololo typu żałosna prezentacja o modelach OSI gdzie z racji tematyki brak sensownego nawiązania do WordPressa. Szymon Słowik pokazał w Łodzi że da się mówić o SEO w WordPressie, a ostatnio nawet nie jestem pewien czy słowo WordPress padło ze sceny jak była prelekcja o SEO, to samo na prelekcji o budowaniu klienteli itd.

Optymistycznie mam nadzieję że takie kuriozum jak w Łodzi gdzie nawet sprzedażówka leciała ze sceny „więcej w mojej książce” (oczywiście nic o WordPressie) się nie powtórzy, ale jak by nie patrzeć WordCampy kierują się zgodnie z wolą centrali na pozyskiwanie klientów a nie na rozwój WordPressa.

W takiej chwili usłyszeć że w porównaniu z zagranicą mamy dużo treści o WordPressie rodzi przekonanie że ideały otwartości, bycia budowniczym systemu, odeszły w niebyt. Jak trąby w Jerychu niesie się że masz być akwizytorem sprzedawać WordPressa

Wystarczy nie sprzątać a brud wyjdzie z każdej strony, centrala nie tylko nie sprząta a wręcz tworzy ścieżki które z ideą otwartości nie mają nic wspólnego.

Od lat rak na idei Open Source narasta. Akceptowanie tego co robią producenci wtyczek dostępnych w repo jak choćby nachalne reklamy w panelu admina (szczęściem mają to ogarnąć, kwestia jak skutecznie) nie mówiąc o zakłamaniu w pilnowaniu GPL-a budzi frustrację.

Wtyczki bezpłatne? no są w głównym repo. Niestety to że bezpłatna we wtyczce jest jedna opcja na 10 to przecież jest to nie problem centrali… Skoro da się zarobić na wtyczkach to ktoś, coś tam wrzuci do repo ale czy to jest właściwe wspieranie Open Source przez system który na nim wyrósł – nie sądzę.

Obecna wojenka między Automattic a WP Engine jest dla mnie przykładem że system mocno się sypie na samej górze. Że rządzi kasa a nie cel umożliwienia każdemu publikacji swojego zdania czy czegokolwiek innego.

Gwóźdź do trumny z wczoraj. Nie kupisz już biletu na WordCampa bez konta na wordcamp.org.

Serio, włączyli śledzenie uczestników WordCampów. To ja się pytam gdzie wolność i poszanowanie prywatności (a to był z jeden filarów idei)…

Kiedy A8C będzie się domagał DNA od developerów?

Czekam gdy wordpressowe „Code is poetry” będzie równie śmieszne jak obecnie „Don’t be evil” od googla :/

Podsumowując

WordPress działaniami i zaniechaniami centrali zostaje sprowadzany do maszynki zarabiającej pieniądze i to jest przyczyną mojego wycofania. Kiedyś wspierał wolność.

Autor: Arek Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *