Hosting dla głupa (albo hieny) bizensu

Uśmiechnięci starcy siedzacy na ziemi owinięci w koce.

Prywaciarze to potrafią odjechać. Weźmy na tapet takie pytanie z fejsa:

Jaki tani hosting na początek 2022 dla małej firmy ( tylko jakaś rozbudowana wizytówka ~100MB więc wielkość symboliczna ) do tego możliwość przekierowania poczty na jakieś zoho i z dostępem po ssh ( nie konieczne ale mocno wskazane). Klientów nie za dużo więc nie musi być też wcale szybki ( ale dobry support wskazany)
Oczywiście możliwie niska cena bo za +100PLN to prawie wszędzie się znajdzie. Zresztą bardziej od ceny ważniejsza możliwość dynamicznej zmiany opłaty hostingowej albo jakiś dłuższy okres próbny aby sprawdzić czy pomysł wypali 🙂

Ciekawe czy od telkomów ten „biznesmen” oczekuje darmowego telefonu i abonamentu żeby sprawdzić czy biznes mu ruszy?

Mała analiza

Pan „biznesmen” potrzebuje mały serwer ale z dostępem do shella, czyli admin (lub jakiś soft) ma zajęty czas na utworzenie konta, przyznanie zasobów i dostępów, wytworzenie i kontrolę polityki dostępu obciążenia podatności, wytworzenie i wysłanie maili, pewnie obsługę jakiegoś przypominania hasła, obsługę płatności (w tym własną księgowość), podatki, zusy itd. Kilka monet to będzie kosztować.

Janusz twierdzi że hosting nie musi być szybki (o zawodności nie wspomina) za to z dobrym supportem. Zakładam że oczekuje iż ktoś posiadający wyższą wiedzę niż on poświęci mu czas. Odbierze maila czy telefon żeby mu pomóc. Minimalna krajowa oznacza że pracodawca zapłaci jakieś 30 pln za godzinę czasu pracy pracownika. Podkreślam minimalna krajowa czyli ludzie o motywacji i wiedzy też minimalnej więc nie spełniających założenia że ogarniają IT. Do tego trzeba dać pracownikowi jakiś prąd, biurko, komputer, telefon, urlop. To wszystko kosztuje. Tu już polecą grubsze monety bo nawet studenci kosztują więcej niż minimalna krajowa, a potrafią się w biurze kąpać żeby w wynajętym mieszkaniu opłaty licznikowe mniejsze były.

Kosztów łącz do serwerowni, prądu za serwer, klimatyzację i inne zabawki, amortyzację sprzętu czy zarobku hostingu nie znam. Trudno zresztą ocenić ile by tego zużył w ciągu roku ale za samo czuwanie znowu by doszło parę monet bo coś musi przesłać pakiety, sprawdzić adres, pokazać stronę, czy przekierować maila, wymienić uszkodzony dysk czy router.

Najlepsze na koniec, najlepiej aby hosting zasponsorował mu długi okres próbny. Okres tak długi żeby Janusz mógł sprawdzić czy jego biznes wypali. To mi przypomniało wczorajszą gawędę Informatyka Zakładowego gdzie bezlitośnie powiedział że producenci koparek kryptowalut przyjmują jedynie normalną walutę za koparki (złotówki, euro, dolary).

Skąd w ogóle koncept że hosting ma inwestować w sprawdzenie czy cudzy biznes ma szanse zadziałać?

Kto wie może to próba znalezienia wśród hostingów jelenia co za darmo da postawić 200 000 małych serwerów do spamowania czy robienia zaplecza dla innych brudnych spraw.

Zamykając

Mogę się mylić ale plany hostingowe na poziomie 100 pln rocznie są raczej niezbyt dochodowe dla biznesu. Częściej przynoszą starty niż korzyści bo taki janusz wyda stówę a zachowuje się jak panisko i zawraca infolinii dupę godzinami. Domaga się przenosin serwisów (w to akurat się hostingi same wkopały), leczenia po wirusach co weszły przez jego słabe hasło itd. a potem obsmaruje jeszcze w socialmediach jaki to słaby hosting bo mu nie działa.

Tak czy inaczej jeśli „biznesmen” na starcie szuka oszczędności na poziomie ceny paczki fajek (przy farcie ceny puszki tytoniu fajkowego) rocznie to jego biznes IMHO nie ma szans wypalić. Wydębione od łosia darmowe usługi się nijak nie skalują.

Tak samo jeśli „biznesmena” nie stać żeby sprawdzić czy jego koncept jest zupełnie od czapy, czy tylko trochę, to znaczy że go wcale nie stać na ten biznes.

Z drugiej strony…
Ciekawe ile kosztował „biznesmena” czas jaki spędził na pisaniu swojego pytania i śledzeniu na nie odpowiedzi? Nawet przy bibliotecznej pensji to pewnie jest ze 35pln w plecy, więc oszczędności (jeśli ktoś mu coś podsunął) już prawie przepalił :)

Oczywiście Janusz biznesu może wziąć darmowego VPS-a na rok np. od Google, AWS czy Azure (bo to dobre usługi są) i oprzeć na nim biznes, ale czy znajdzie admina co mu za wpis do CV, czy „bóg zapłać” ogarnie konfigurację i support chmury to nie sądzę.

Okładka: Jewish merchants at a market on Djerba by Waagenaar, Sam (1908-1997) – 1951 – Jewish Historical Museum, Netherlands – Public Domain.
https://www.europeana.eu/en/item/270/resource_document_jhm_museum_M013533

Autor: Arek Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

4 komentarze

    1. Pojęcie dobry hosting jest pojęciem nic mi nie mówiącym, to taka abstrakcyjna bajeczka marketingowa na poziomie „będzie pan zadowolony”…

      Przykładowo jedni klienci potrzebują supportu do każdej aktualizacji wordpressa, a inni nie potrzebują supportu wcale (jeśli platforma hostingowa działa poprawnie a dokumentacja aktualna i czytelna).

      Tak samo jak dobry hosting pod stronę wizytówkę nie koniecznie będzie dobrym hostingiem pod platformę szkoleniową, czy serwis newsowy.

      Jeśli by ktoś był ciekaw to nie znam tego hostingu co wjechał mi ze spamem na blogaska.

  1. Ale z drugiej strony, jak ktoś kumaty to ogarnie sobie hosting za stówkę, które uciągnie nawet kilka stronek i nie będzie zawracał tyłka supportowi. Sam polecam kilka takich, szczególnie jeden na literkę c.
    Najgorsze są molochy z pierwszych pozycji w Google w sponsorowanych, omijając mówienie wprost – nazwewnictwo i dom :D
    Na początku wygląda fajnie, ale potem opłaty są liczone za wszystko, choćby za taki certyfikat SSL, gdzie w każdym normalnym hostingu jest za darmo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *