Zrobiłem sobie wczoraj krótki spacerek. I naszło mnie na przemyślenia natury ekologicznej.
Są dziwne.
Kiedyś sortowałem śmieci przed wyrzuceniem, aż przeczytałem co wyprawiają Chiny. Jednym tekstem moja chęć robienia dla świata się ulotniła, coś tam jeszcze sortuję ale można powiedzieć że z przyzwyczajenia nie dla zasady, jak kiedyś. Patrząc na te wszystkie zabiegi ekologów i ich brak osiągnięć, za to wytworzenie się raka o nazwie ekołapówkarstwa i ekowymuszeń… takie obserwacje zdecydowanie mnie zniechęcają do działań.
Dziwne to, lubię działać i jak się dzieje, ale chyba zobaczyłem wielką przegraną ludzi (choćby temat wycinki lasów pod palmy olejowe). Nasza puszcza ostatnia taka w europie też jest ważna (choć skala wycinki nie ta), ale już przegrała z systemem podłej zmiany. Zanim cokolwiek zostanie powstrzymane to zostaną same pieńki. Pazerni ludzie z rządu dają kwity na drzewo i można ciąć.
Ale na spacerze nie wymyśliłem że jest źle, wymyśliłem że będzie lepiej :)
Wszystko wskazuje że Natura da radę, nie zamieni się w pustynię tylko pozbędzie się swojego głównego problemu człowieka.
Wytniemy/zatrujemy się sami, wyciągniemy z ziemi co nam się uda ale i tak nie wykarmimy całej przyrastającej populacji. Z powodu głodu będą wojny, a że broń mamy lepszą niż w średniowieczu ludzkość wyginie a wtedy przyroda da radę. Odrodzi się bez szyszkoszkodników jak ten plac manewrowy ze zdjęcia w nagłówku. Wystarczyły 2 lata nieużywania żeby asfalt przestał być gładki, a stał się miejscem dla roślin w centrum miasta. Podobno rejon czarnobyla jest teraz naprawdę ostoją dzikiej zwierzyny. Wystarczyło 25 lat bez człowieka i wszystko się odnowiło powróciło do życia. Owszem gatunki wybite przez ludzi nie odrosną, ale pozostałe rozkwitną w siłę i to właśnie jest pozytywny owoc moich spacerowych przemyśleń.