Lubię Maćka i Ilonę w prezentacjach Natalii jestem prawie zakochany (inicjatorzy PSBV), nie przepadam za Pawłem Opydo, Kominka mam za zakompleksionego buraka nadrabiającego miną, ale ich wypowiedzi odnośnie powstania Polskiego Stowarzyszenia Blogerów i Vlogerów dają do myślenia.
Rozumiem że blogosfera ma różne grupy interesów i być może są oni w kontrze do założycieli ale coś w tym jest co napisali…
Generalnie może faktycznie PSBV <ironia on> powinno wziąć do zarządu Palikota czy Kasię Tusk <ironia off> wszak blogują i to znacznie lepiej niż Superniania wciskająca się wszędzie. (docinek pod adresem tych co wybierali :> )
Miałem iść na spotkanie założycielskie PSVB aby sobie z bliska wyrobić zdanie na temat tego stowarzyszenia, zadać niewygodne pytanie o transparentność i inne takie…
Miałem, ale coś im się mailing ponoć posypał. Maila z adresem i godziną spotkania dostałem w piątek po 23. No sorry myślałem że mają komplet i się nie zmieściłem, więc na sobotę rano zaplanowałem coś innego i na 14 się nie wyrobiłem więc nie poszedłem.
Teraz pohejterzę jako że mnie rozczarowali :/
Jak to jest że w tak ważnej kwestii jak lista obecności (wszak trzeba kontrolować możliwości np. rozmiar sali) tak doświadczeni ludzie jak Maciek czy Ilona nie skorzystali z podstawowych rozwiązań bliletujących on-line typu MeetUp czy evanea. MediafunLab był biletowany więc to dowód że co najmniej Maciek zna ten mechanizm. Zakładam że Hatalska mogła autoamty biletowe poznać w chwili ich pierwszych testów razem z Chuckiem Norrisem. Nawet ja robiąc WordUp-a korzystałem z evanea. Dziwne to… pomroczność ich spotkała czy sortowali listę chętnych ręcznie? Raczej pomroczność, sądząc po ilości wolnego miejsca jakie było na auli.
Wracając do zarzutów im stawianych przez Opydo i Kominka to są w większości (cytując klasyka Marczaka) „z dupy wzięte” Skoro ktoś prowadzi bloga to co nie może prowadzić firmy? To kwestia transparentności jaką będzie posiadało Polskie Stowarzyszenie Blogerów i Vlogerów, owszem co innego jest jak ktoś robi koszulki, a co innego gdy prowadzi firmę łączącą marki z blogerami ale jak pisałem kwestia uczciwości danego blogera i wysokiej transparentności stowarzyszenia.
Patrząc długoterminowo problemem może być jednak fakt że sformalizowana grupa reprezentująca stosunkowo niewielką część blogerów będzie partnerem do rozmów z np. rządem bo jednak będą mieli za sobą ową formalność istnienia. Będę się wypowiadać w mediach i dawać twarz całej blogosferze, mimo iż mają za sobą tylko malutką cząstkę. W chwili gdy kominek czy inna pojedyncza kulinarka snuje swoje „madrości” w telewizji śniadaniowej mówią za siebie, w chwili kiedy ktoś będzie się tytułował prezes stowarzyszenia blogerów będzie to wyglądało że mówi za wszystkich blogerów świata a to już odpowiedzialność którą nie wiadomo czy władze uciągną :(
Nie wiem czy lepsze będzie „rozbicie dzielnicowe” które się szykuje (ma powstać kilka takich stowarzyszeń) czy lepsze by było jedno wielkie stowarzyszenie reprezentujące 80-90% blogerów (tak wiem że to nierealne).
Tak czy inaczej dziki świat Internetu upada, coraz więcej inwigilacji, coraz więcej formalizacji, coraz mniej miejsca na wolność…
Póki co czekam na statut w wersji oficjalnej i będę się uważnie przyglądał czy warto się u nich zrzeszyć. Tak mam chęć przystąpić do stowarzyszenia blogerów, ale najpierw chcę zobaczyć co sobą reprezentuje, czy to skok na dofinansowanie, układy i posadki czy faktyczna praca dla dobra społeczności.
Na koniec, jestem rozsądny i uważam że Zarząd może np. śmignąć na „Światowe spotkanie organizacji blogerskich” na Haiti za składki członków, jeśli coś tam załatwi więcej niż notkę na bloga jak było.
To tylko kółko wzajemnej adoracji i nic więcej, odpuść sobie.
Myślę, że nie ma się po co pienić i tak dużo to nie zmieni ;)
jestem takiego samego zdania, że jest to zbędne stowarzyszenie inaczej najlepsi dawno by już tam byli
Widziałem się kilka dni temu z "ciałem sprawczym" i wiedziony ciekawością się dowiedziałem że wciąż nie ma decyzji sądu więc nadal Stowarzyszenie Blogerów oficjalnie nie istnieje.
Hah, nic dziwnego, zresztą to stowarzyszenie nawet jak powstanie to będzie tylko kółkiem wzajemnej adoracji i nic konkretnego nie będzie robić.. tak to wg. mnie wygląda.
Ciekawy artykuł – szkoda, że trafiłam na niego tak późno :P Blog dodaję do codziennych przerw kawowych, tyle że już bardzo dawno nie pojawiał się nowy artykuł. Autor zasnął? :P
Są jakieś nowe informacje w sprawie?
Nic nowego do mnie nie dotarło w tej sprawie, ale tak naprawdę nie miałem czasu na blogerstwo co widać zresztą po ilości wpisów na wszystkich moich blogach :( i czasu odpowiedzi na komentarze też :/ echh fabryka jest zajmująca i zdrowiem się trzeba było zająć :( ale idzie w dobrą stronę, jeśli coś się nie posypie to wyjde na prostą.
A po co prawdziwym bloggerom jakieś takie stowarzyszenia śmieszne, przecież to zabija ideę wolności słowa, która to jest najpiekniejszą stroną blogowania.
Stowarzyszenia z założenia służą wsparciem i są przydatne, wiele z nich właśnie ma na celu wsparcie wolności słowa i jakiś idei, więc nie mogę się z Tobą zgodzić.
Nie zmienia to faktu że czasem stowarzyszenia potrafią się wypaczyć i zmieniają się w twory co przyprawiają mordę szlachetnym celom.
W przypadku stowarzyszenia blogerów psbv (na podstawie ich strony) wychodzi mi że powstała wydmuszka zakręcili śmigłem ale paliwa starczyło raptem na kilka miesięcy. Ponieważ o działalności innych stowarzyszeń blogerów nic nie słyszę to zakładam że też nie maja bujnego rozwoju. Być może życie samo negatywnie zweryfikowało przydatność takich organizacji, a może za wiele było twarzy a za mało społeczników?