Jest koło mnie taki market co to tylko w niedzielę działa ;)
Co tydzień w ramach ćwiczeń zdrowotnych chadzam sobie 3 kilometry tam i z powrotem na bazar. Bywa że zahaczę jeszcze o górkę w parku, albo popatrzę sobie na stawy. A to sobie coś kupię na bazarze, a to tylko potarguję się trochę, czasem popatrzę na ludzi i pomyślę co ich skłania do handlu takim towarem, jednym słowem abstrakcyjne wypady.
W ostatnią niedzielę ludzi było zatrzęsienie ale para chinoli pobiła wszystko co do tej pory widziałem na olimpijce. Zresztą zobaczcie sami bo nie zdarza się często taki widok.
Marketowy wózek z dzieckiem w środku (na modłę supermarketową) pchany poprzez piachy bazaru. Coś niesamowitego.