Byłem widziałem, mam kilka nowych pomysłów, posiadłem pewną wiedzę :D w skrócie warto było tam być.
Fotki są podpisane w większości z twittoprzekazu który słałem podczas poszczególnych wystąpień.
Jak zwykle na konferencjach były gnioty, dobre prezentacje i niespodzianki.
W temacie organizacji nie wiem co napisać, było trochę jak w Woodstock klapa ale dobrze przez wszystkich wspominana. Nie było WIFI, rozkład jazdy się absolutnie wysypał, projektor zdechł ale go ożywiono. Obiecanego Maćka Budzicha nie było ale AK74 sprawdził się tym razem lepiej niż na Blogforum Gdańsk w ubiegłym roku. Co najmniej 3 laptopy zjechały ze śliskich blatów (w tym mój dedwa), ławki twarde niewyściełane (a tu 8 godzin siedzenia). Jedna z prowadzących się koszmarnie stresowała aż jej mowę odejmowało i ciężko było jej słuchać, losowania nagród-książek chyba w końcu nie było…
Ale mimo to było fajnie, podobało mi się.
Najbardziej podobało mi się że zaczęli o czasie (to unikana cecha), a poświęcenie organizatorów było niesamowite ;)
Z powodu braku ogólnie dostępnego WIFI miła Pani była skłonna dać mi swoje hasło do EDUROAM ( i USOS-a zarazem), jako człowiek uczciwy podziękowałem, bo po co mi dostęp do jej ocen, podań, zapisów na zajęcia… Osobnym zagadnieniem była świetna szarlotka, trochę przypalona ale jaka smaczna, warto o niej wspomnieć zapewniam (jakby „cukiernik” trafił tu przez przypadek to poproszę o przepis).
Najlepsze prezentacje mieli (czysto subiektywnie po blogersku)
- Karolina Burno z UMCS – na temat mikroblogów prowadzonych przez partie polityczne. Pokazała i omówiła bardzo ciekawe dane kiedy i co partie publikują.
- dr Anna Jupowicz-Ginalska UW – przedstawiła temat ambasadorów marki. Jej analiza pokazała że TV ignoruje taką działalność online, radio aby aby, zaś prasa wykorzystuje Internet w tym zakresie wzorcowo.
- Marcin Łączyński UW – ukazał swoje badania nad blogosferą kulinarną, wskazał kierunki niezagospodarowane, oraz zaprezentował dane statystyczne pokazujące układ kulinarnej blogosfery i rozkład graczy.
Z prelegentów warto wspomnieć jeszcze Tomasza Jaroszka za kocie wprowadzenie do swojej prezentacji (kot uniwersalny, dla facetów ładne panie, dla pań Johnny Depp) Poruszyła mnie jeszcze Agnieszka Morzy, która pojechała równo po współblogujących na platformie natemat.pl oraz po samej platformie (jak by innych nie było). Na koniec „jestem gadułą” wykazała się „wiedzą o SEO”. Boki szło zerwać jak obserwowałem reakcję na jej wypowiedzi gostka siedzącego w rzędzie wcześniej, który z tego co widziałem budował w przerwach bazę pozycjonerską i szykował tekst pod synonimizera.
Pominięci jakoś nie poruszyli mnie na tyle by opisywać co przedstawiali.
Duże zainteresowanie wzbudził panel dyskusyjny (wtedy sala się naprawdę zapełniła) choć jak dla mnie wiele nie wniósł. Że trzeba być szczerym i dobrze jest być kompetentnym przy prowadzeniu bloga to sprawa oczywista. To że reklamodawcy uderzają do wąskiej garstki blogocelebrytów mnie przynajmniej nie dziwi. Zdziwiło mnie natomiast że paneliści się wytrząsali nad Kominkiem o którym mam swoją opinię i którego nie śledzę, a wiedzieli o nim mniej niż ja. No sorry jeżeli Kominek w swoim regulaminie napisał że ma partnera technologicznego Panasonika czy to znaczy że nie jest ambasadorem tej marki… litości. Przecież to Panasonik Kominkowi płaci za bycie ambasadorem nie na odwrót, a że dokładnie takie określenie nie pada no cóż… Ale paneliści sobie porozmawiali, po mądrzyli i było im zielono.
Z panelu wyniosłem tylko jedna ważną informację, nie zdawałem sobie sprawy że redaktorzy są aż tak uzależnieni od pracodawcy. Vadim Makarenko twierdził że na fejsie pisze rzeczy których by nie puścił w prasie, a w drugim zdaniu że odpowiada czytelnikom jak mu szefostwo nakaże lub pozwoli. To ja stawiam pytanie otwarte na ile jest to faktycznie jego profil na fbukozie?
Ostatniej prezentacji nie zobaczyłem a i z przed ostatniej musiałem uciec :( trochę szkoda. Blogersów widziałem już wcześniej i nie zamierzam już nigdy w życiu oglądać poetycznego Kominka. Moim zdaniem ten film to jakaś totalna pomyłka najwyraźniej coś chłopakom nie wyszło.