Tak sobie siedzę i myślę że blog w jakiejś mierze pełni u mnie funkcję odstresowywacza. Takie szydełkowanie na ekranie za pomocą klawiatury :>. Chcę to mogę wrzucić sobie ostatnią fotkę naszej instytutowej gabloty.
Wiele na niej nie widać ale przyjmijcie za dogmat że fajne są w niej fotki :) gorące laski, temple bar, fontanna nocą, miała być jeszcze moja fota w pozycji lotosu pod chojakiem ale chyba całą sesję zdjęciową z 2 dni trafił szlag :( bo żadnej foty się nie mogę doszukać z niej.
Mogę napisać że praca dominuje obecnie moje życie, średnio jakieś 14 godzin dziennie nawet piwa odmawiam znajomym (normalnie szok).
Że głupio się przyznać ale na szkołę brak czasu, zarówno na zdalne fakultety jak i na pracę licencjacką a Rosma pisze że u niej wręcz na odwrót.
Tia mogę napisać wiele… oderwać się od roboty na chwilę, złapać oddech to ważne inaczej idzie ześwirować.
Wczoraj przykładowo siedziałem prawie 4 godziny nad jedną prostą stroną w html-u i jscript. Normalnie porażka, formatowanie siedmiu stron maszynopisu, 2250 słów ponad 23 kb czystego tekstu, w tym 17 rozwijanych list i wszystko z palca klepane w ramach jednej strony. Qrw oszaleli na tej uczelni czy jak? Za czasów modemów optymalny rozmiar strony z obrazkami tyle wynosił a tu sam goły tekst.
Jeszcze ze 2 tygodnie (ciekawe który raz to już piszę :D).
Aby do końca roku… brzmi realniej co?
Już nawet materiały do polemiki o kosztach utrzymania/budowy serwerowni zaczynają mi ginąć na biurku :( w stosie blogomateriałów