Tak mnie naszło :) o pieczystym napisać. Może kogoś „natchnie” taki obiad :)
Wczoraj było smaczne prosto z piekarnika buchające aromatem, a dziś na zimno również pyszne w smaku, więc podaję przepis na chyba najprostsze pieczyste w moim życiu :)
Składniki
- dwie łyżki słodkiego sosu chili
- łyżka musztardy sarepskiej
- kopiasta łyżeczka soli
- łyżka majeranku
- trochę zestruganej gałki muszkatołowej
- połowa białej cebuli
- pecyna mięsa (słaby kilogram)
- czosnek 1 ząbek
- śmieci z ogórków konserwowych (marchewka cebulka itd)
- smalec, olej
czosnek kroimy w słupki (+- 8 słupków) i wtykamy głęboko w nakłucia zrobione nożem w mięsiwie, w inne dziurki po nożu wtykamy śmiecie z ogórków konserwowych (chyba akurat latosie miałem pod ręką) też koło 10 nakłuć
w żaroodpornej misce mieszamy wszystko (cebulka zgrubnie pokrojona) poza tłuszczem i wsadzamy w to przygotowane mięsko taplając z każdej strony
miskę wsadzamy na dobę do lodówki, niech się marynuje mięsko w sosie
następnego dnia dokładamy do miski tłuszczyk, wstawiamy odkryte na godzinę, półtorej (w zależności od wielkości mięsa i pożądanego stanu wypieczenia) do piekarnika i gotowe :) faktyczny czas pracy nad potrawą poniżej 10 minut tyle że poleżeć musi i piecze się mocną godzinę.
Oczywiście jako że ekonomicznym trzeba być ;) na drugim poziomie upiekłem kartofelki z pieczarkami na blasze i dlatego widać je na focie w misce, gdzie po wczorajszym obiadku niezjedzona resztka wylądowała.