To co widzi i co oficjalnie pokazuje wielkie G na swoich mapach jest „trochę” rozbieżne :]
Jakoś nie wierzę że google mapy Polski i Korei ma w źródłach w innej dokładności. Ponieważ nikt z Korei płn się nie będzie reklamował to poco udostępniać je w większej rozdzielczości? Nie wiem czemu ale jakoś ludzie sądzą że im się należy dostawać od wielkiego G a nie że google chce zarobić.
Rozumiem zachowanie prywatności jednostek wojskowych UE
i nie dziwi mnie brak takiej cenzury w przypadku lotniska wojskowego w Korei Północnej
ale jest to kolejny dowód jak niebezpieczne jest google i jak jego „niezależność” jest kierowana kapustą.
Weźmy hipotetycznie że ktoś przyszedł w grubą kasą albo jakiś prezes oszalał i nagle googiel postanawia wytępić żydów albo gnębić homoseksualistów i robi prawie dokładnie to samo co powyżej. Jednych odsłania drugich ukrywa. Na wyszukiwane hasło „zabić żyda” albo „zabić pedała” zwraca na pierwszych miejscach wyszukiwania (tak całkiem przypadkowo) mapę z zaznaczonymi w okolicy adresami członków gminy żydowskiej albo spis teleadresowy stowarzyszenia gejowskiego w formie mapy. Kto im udowodni że te pozycje w linkach nie są sztucznie wyniesione (przecież algorytm pozycjonowania jest tajny).
Dla tych co się łudzą że wyłącznie Google jest złe mam kiepską nowinę, „to nie wielkie G jest złe!” Złe jest to że sami pasiecie go tym co macie najcenniejsze informacją o sobie i co gorsza o swoich znajomych. To że ktoś da sobie zrobić zdjęcie np. ze skarpetkami na uszach nie powoduje wyrażenia przez niego zgody na publikację tego zdjęcia a zwłaszcza jeszcze podpisywanie kto na nim jest pokazany. Niestety w dobie telefonów komórkowych z aparatami fotograficznymi takie zachowania są nagminne.
Zresztą wielkie G w porównaniu z małym f wie o was bardzo mało ale to akurat opiszę za trochę ;)