Matematyka to moje główne dotychczasowe studenckie wspomnienie budujące potężną wiarę w siebie !!! Wow wierzcie lub nie 3 strony wzorów na pamięć i na poprawkę jeszcze dwie stroniczki wzorów ekstra. Takiego wiersza nie uczyłem się nigdy. Dowiedziałem się o sobie dzięki temu sporo, że jak nikt z danego tematu nie będzie chciał mi dać korepetycji /obdzwoniłem wielu, a nawet bardzo wielu korepetytorów, jak poznali co potrzebuję się nauczyć nie podejmowali się zadania ta jedyna co się podjęła zrejterowała bo nie do końca rozumiała o co chodzi w książce z błędami/ to dam radę zakuć na pamięć wszystko jak wiersz, tyle że bez zrozumienia co autor miał na myśli. Podobno się przydadzą te zbiory w dalszej edukacji bibliotecznej, ale póki co jak dla mnie nauczanie ich w 10 godzin to bezsens, bo albo temat za ciężki albo czasu za mało. Faktem jest że osób rozumiejących minimum programowe było może 2-3 na 70 z roku i w dodatku nie zrozumieli zbiorów dzięki uczelni :(
Dziękuję Wam dostawcy informacji ze starszych roczników, a dla „młodszych” informacja, niektórym się udało zagadać czymś pobocznym na egzaminie wymagającego wykładowcę, nauka „wiersza” i przytakiwanie są bardzo przydatne
jako ciekawostkę dodam, że w 3 godziny po poprawce byłem w stanie rozpoznać wzory jako znajome ale już nie byłem ich w stanie napisać z pamięci, mózg doskonale wie co jest istotne i warte zapamiętania najwyraźniej :)
typowe ZZZ czyli zmarnowane zasoby ztudenta ;)
Ehh, panie, trening czyni mistrza. Po zrobieniu n+1 zadań te wzory ci się zaczynają śnić. Ciesz się, że mechaniki nie miałeś, bo mnie kiedyś we śnie wektory chciały zabić.
Taaaa… treningi to on ma 3 piętra niżej :PPP