Właśnie się dowiedziałem jak to wielkie G dba o mnie.
QRF znów mi ciśnienie podnieśli. Głóóple gromadzi wszystko o wszystkich a samo z nagłówków maili wycina adres IP nadawcy. Zaczynamy już odczuwać coraz bardziej dotkliwie jak to fajnie jest mieć wielkiego brata. Brat może zbierać wszystkie dane o mnie ale jeżeli ja chcę się czegoś dowiedzieć to nie ma takiej możliwości.
Adres IP może być uznawany za informację poufną. W związku z tym w niektórych sytuacjach Gmail może ukryć informacje o adresie IP nadawcy w nagłówkach poczty wychodzącej.
Bez obaw – zachowując w tajemnicy adresy IP, nie zachęcamy spamerów do nadużywania systemu. Gmail stosuje liczne nowatorskie mechanizmy filtrowania spamu, które w znacznym stopniu utrudniają spamerom wysyłanie masowych e-maili do skrzynek odbiorczych użytkowników.
Tyle że ja mam gdzieś ich ochronę przed spamerami ja chcę widzieć kto do mnie napisał.
Zaobserwowana „niektóra sytuacja” to maile miedzy dwoma osobami z kontem na gmailu.
Ciekawe jak wygląda w tym kontekście współpraca wielkiego G ze służbami krajowymi np. w temacie stalkerów. Znów się procedura wydłuża w kosmos bo Polizaj zamiast sprawdzić w 10 sekund od wysyłki skąd kogoś dręczą to musi wejść w procedury pośrednictwa googla w tej materii.
A wszystko podobno po to żeby mnie było lepiej.
Świat zaczyna być abstrakcją, czekam tylko na pełne ubezwłasnowolnienie: tego nie zobaczę bo ma za mało gwiazdek i głóóple nie pozwoli, a tamto jest nie jest reklamowane na fbukozie więc wybieraj odcinamy cię od sieci znajomych albo weźmiesz wspierany produkt…
Jeszcze parę lat i sami zobaczycie jak ta migracja w chmury danych i płatności zbliżeniowe kartami, komórkami nas załatwi bez mydła. Ernst Staro Blofeld ze swoją organizacją to grzeczne pacholę przy obecnych korporacjach