facebook

dziś rano wrzuciłem na facebook stronę bibliotekarz.com

Miałem dzięki temu okazję popatrzeć jak działa facebook i o co w nim chodzi, co nasunęło mi dwie refleksje.

refleksja pierwsza

Odpuszczam sobie prowadzenie strony firmowej w obecnej formie, bo nie mam na nią czasu i aż głupio że nowa  wersja tworzy się już ponad rok i prawie skończona leży na serwerze testowym, zaś wersja produkcyjna opublikowana w necie jest od 3 lat albo i więcej nieaktualna :>.

Po niedzieli wszelkie informacje firmowe wklepię facebooka a pod firmowym adresem dam tylko linki na brokerinformacji.tel jako główne źródło danych kontaktowych i na firmowe konto z facebooka jako źródło informacji o firmie.

Koniec kropka, przy moim profilu działalności i rozmiarze firmy to z powodzeniem wystarczy.

Może z czasem pojawią się jakieś inne linki, ale chyba poza portale społecznościowe już nie będę wychodził ponieważ i tak będę na nich lepiej zindeksowany niż moja strona domowa.

refleksja druga

Coraz bardziej zaciska się pętla elektronicznego śledzenia na naszych szyjach :(

Wszelkie systemy dopuszczające logowanie poprzez inny serwis jak np. te z facebooka (google, myspace, yahoo, myopenid, verisgn, czy openid) doprowadzają do kolejnych połączeń identyfikujących naszą działalność w sieci.

Od dawna głoszę że w sieci jesteśmy jak na widelcu korporacje śledzą nasze profile bo to się przekłada im bezpośrednio na kapustę. I jeśli nawet nie teraz to w przyszłości to im zaowocuje, bo jest to wiedza dzięki której się sprzedaje. Całkiem niedawno jeszcze nie było możliwe zebranie takich ilości informacji o preferencjach i zainteresowaniach danej jednostki w cenie akceptowalnej dla sprzedającego ale teraz to się zmienia na zdecydowaną niekorzyść konsumenta.

Wszyscy ulegamy reklamie a niebawem „elektroniczny marketingowiec”  z ksiegarnia.inet.kup będzie lepiej znał twoje potrzeby czytelnicze niż ty sam. Na podstawie odwiedzanych adresów, oglądanych filmów i obrazków, skali ocen jakiej używasz w komentarzach podsunie ci w reklamie na jakieś zrzeszonej z nim stronie książkę której się nie będziesz mógł oprzeć, w cenie jaką on ci podyktuje na podstawie ilości kasy jaką wydajesz w sieci.

 

To żadna nowość i już działa, ale do tej pory informacje te były dość niespójne, ograniczone do jednego serwisu ale to właśnie się zmienia :(

Być może faktycznie trzeba będzie kupić do prywatnych zastosowań (ot jakieś swobodne surfowanie) modem gsm :/ choćby tylko po to aby zobaczyć różnicę jak wygląda świat z googlem i innymi korporacjami które cię nie znają.

Ponieważ moją batalię ze zbędnymi kilogramami zapewne opiszę w jakieś części tutaj, spodziewam się zmiany wyświetlanych reklam w mojej przeglądarce na takie zwierające różne diety i środki odchudzające. Tak więc chyba czasowo wyłączę adblocka albo zmienię przeglądarkę żeby zobaczyć czy już to działa czy jeszcze to są tylko moje wymysły wyprzedzające stan obecny :)

przydatne linki dla firefoxa:

https://addons.mozilla.org/pl/firefox/addon/9609
(usunięty) ten przykładowo uświadomił mi co się nie wyczyściło po standardowym czyszczeniu historii.

Autor: Arek Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

5 komentarzy

  1. Hmmm, "elektroniczny marketingowiec" ma swoje zalety. Zawsze reklama czegoś, co wpisuje się w nasze zainteresowania jest mniej irytująca niż produktu totalnie od nich oderwanego. Inna sprawa, że aż boję się propozycji dla mnie, zważywszy na to jak chaotyczne i dziwne są niekiedy moje wybory konsumenckie, wyszukiwania, tematy na które się wypowiadam etc. , a więc wszystko to, co mogłoby posłużyć do "skatalogowania" mnie jako konsumenta ;).

    To, że elektroniczny marketingowiec skutecznie sprzeda mi produkt nie jest dla mnie problemem. W końcu co mi szkodzi, jeżeli to co zakupie będzie odpowiadać moim zainteresowaniom. O wiele bardziej boli zakup pod wpływem chwili czegoś, co w żaden sposób nie jest potrzebne, a tak często działa dzisiejszy marketing.

    Oczywiście ciągle niepokoi mnie fakt, ile śladów zostawiamy po sobie w sieci, ale wątpię by ktoś to jakoś drastycznie wykorzystał przeciwko nam, nawet jeśli wykorzysta je na swoją korzyść.

  2. owszem reklama wpisująca się w otoczenie nie drażni tak bardzo przez co jest bardziej podstępna :(

    sęk w tym że na podstawie np. wysokości ciśnienia w miejscu skąd się logujesz (adres ip + cyfrowa mapa pogody) oraz twoich preferencji jakie zbierze z netu automat zaproponuje ci kupno ulubionej kawy czy koniaku z wyższej półki (jeśli akurat jesteś po wypłacie) których to normalnie byś nie kupiła.

    Już psycholodzy sprzedaży dopasują jak wcisnąć towar twojemu profilowi konsumenta :(

    To mnie właśnie wkurza, że będąc posądzany o hedonizm muszę ciągle się opierać coraz lepiej podstawianym pokusom, gdyż zwyczajnie nie stać mnie na wszystkie przyjemności świata:).

  3. To byłoby nieracjonalne proponować mi towar, którego normalnie (ze względu na cenę) bym nie kupiła. Bo owszem, raz bym się nacięła i wydała pół pensji, ale następnym razem zachowałabym czujność, być może w ogóle zrezygnowałabym z zakupów w internecie, a nie oto chodzi przecież.Właśnie reklama w internecie, jako bardziej spersonalizowana powinna do minimum ograniczać takie sytuacje, bo lepiej żebym na przedziale kilku miesięcy kupiła kilka rzeczy, za które w sumie zapłacę tyle samo co za ten koniak, albo i więcej, niż żebym raz się nacięła i zrezygnowała z takiej formy zakupów w ogóle. Raczej będą nam z kieszeni uciekać drobne kwoty, które na przestrzeni iluś tam miesięcy ukształtują się w niezły dochód dla właścicieli sklepów, w których dokonamy zakupów.

  4. Atak takich reklam jest jak wyprawa do supermarketu bez sztywnej listy zakupów i klapek na oczach, zawsze wrócisz z jakimś nadprogramowym towarem :(

    Kupujemy pod wpływem chwili, nastroju, emocji na to będą nas łapali moim zdaniem. I to że się natniemy raz nie stanowi problemu naciągną nas jeszcze raz i kolejny bo będą znali wszystkie Twoje słabości (no teraz chyba trochę przesadziłem) prawie wszystkie :)

    niskie ciśnienie – reklama kawy, strona z romantyczną opowieścią – nastrojowa muzyka wykonawcy którego lubisz itd. itd.

    ludzie nie kupują racjonalnie a oni to wykorzystają :/ niestety taka jest moja smutna wizja gdzie się nie obejrzysz to twój ulubiony "smakołyk" będzie wołał z reklamy kup mnie albo twierdził że kazio, krzysio, zdzisio już kupili tylko ty jeszcze nie masz a zaraz towar się wyczerpie albo super promocja skończy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *