Tak sobie myślę nad stałością i zmiennością pomiędzy którymi ciągle się przemieszczam . Po tych latach pojawiającej się sporadycznie obserwacji i analizy samego siebie, nadal potrafię się sobą zadziwić :D
Odkryłem (po raz kolejny zresztą) że potrafię sam sobie wmówić że jest dobrze, gdy dobrze nie jest, czary po prostu :)
Czuję że znów ulegnę zachciance i zamiast przykładnie posiedzieć nad angielskim tzn. męczyć go dalej tyle że skuteczniej :D Znów mi się zajączkuje pod czapką i chętka na hiszpański wraca. Może prosty zakaz siedzenia w second life by się przydał? w końcu to właśnie najfajniejsze (moim zdaniem) hiszpańskojęzyczne miejsca mnie tak nakręcają (tam jest zabawa nie to co na polskojęzycznych wyspach). Angola jeszcze nie znam w stopniu w jakim bym chciał a myślę łapać się za drugi język, echh tu by się stałość przydała a nie zmienność. Ale jakie argumenty sobie wyszukuję aby się hiszpańskiego pouczyć, no ba „trzeci język świata”, „oficjalny w międzynarodowych organizacjach” i jakoś równoczesna wiedza że jest używany głównie na zadupiach i w krajach biednych spływa po mnie (jak nic chęć wypływa z siedzenia w second life). Więc na cholerę mi ten język? logicznie rzecz biorąc angielski poprawić jest bardziej sensownie.
Tia nie ma co układy logiki mi szwankują, zaś procesor emocji najwyraźniej korzysta na tym.
Fakt jest faktem od zawsze się oszukiwałem :) raz kiedyś, dotąd rzucałem monetą aż wypadł w końcu orzeł sugerujący wagary :D no i jak tu się z przeznaczeniem spierać :)
Nie ma co dobry jestem, z głupich pomysłów to nie chce mi się na studia wracać. Nic się nie zmieniło ale jakoś chęci studiowania brak :(. Sam nie wiem skąd to wypływa, zadziwia mnie jednakowoż bardzo. Pewnie konsekwencja wbita przez dupę prawie 30 lat temu pogna mnie abym skończył je, ale jakoś smak zaginął, zobaczymy może do jesieni wróci.
Tia „jak w dupę dostała poszła spać bez szemrania” albo
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=ZfzebQBhgWE]
nie ma co dobre reklamówki, dają do myślenia…
0 komentarzy