Czytam sobie na historię kultury książkę „Szlaki kultury polskiej” i co przeczytam trochę to sobie myślę jak to „Szlachcicem być” było. Już nawet się zastanawiam czy to w genach przechodzi czy jak? bo trafiają się fragmenty które wypisz wymaluj jakbym siebie widział. Nie wiem czy są faktycznie zgodne ze mną, ale są bardzo bliskie mojemu wewnętrznemu postrzeganiu siebie i moim przekonaniom.
„Szlachcic polski XVII w. nie pragnął bowiem być ani zawodowym żołnierzem, ani też wykwintnym dworzaninem, nie widział też siebie w roli członka któregoś z bardziej rygorystycznych kościołów. Swój ideał życiowy chciał realizować bez nadmiernych wyrzeczeń i bez niepotrzebnej ascezy.”
„Szczęście ziemianina-szlachcica – pisał swego czasu Kurtybacha – polega na tym, że nie uznaje on żadnego nad sobą zwierzchnika, pracuje wtedy, kiedy ma na to ochotę, ubiera się według własnego upodobania, nie troszczy się o żywność, gdyż ma jej pod dostatkiem w własnych posiadłościach […] nie drażni go nadęta pycha magnatów czy dygnitarzy państwowych, bo będąc od nich niezależnym, może ich bezkarnie lekceważyć.”¹
Choćby te dwa fragmenciki, a jest całe mnóstwo innych równie pasujących, niestety nawet te które omawiają przywary do mnie pasują. I co tu zrobić z takim fantem? jeśli przyjmiemy moje plany na dalszą przyszłość które jeszcze bardziej wpisują mnie w obraz ziemianina. Chyba jednak to z krwią przechodzi faktycznie, ba nawet Starostą już mnie nazywają ;) Był też taki fragmencik o pchaniu się na nawet nic nieznaczące urzędy, ale nie będę książki przepisywał wypożyczcie sobie :D
¹J.Tazbir, Szlaki kultury polskiej, Warszawa 1986 s. 47 i 51.