yoł yoł
ręce
ręce w górę
dajemy dajemy
tany tany
praca nr2 poszła….
praca nr1 też pewnie poleci niebawem….
la la la
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=qXKd7uuehlw]
wszystko się zmienia życie płynie :D
lecimy lecimy
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=RYQUsp-jxDQ]
Jak dobrze się poukłada to pierwszy browar przedsemestralny już pojutrze, ewentualnie (dla patrzących w przeszłość) ostatni wakacyjny.
Świetnie bo idą zmiany, znów poznam sporo nowych ludzi, będzie git. Mam działać pomiędzy 4 projektami unijnymi więc ruchu w interesie nie zabraknie. Bez żalu (zwłaszcza po sobotnich atrakcjach) zostawię elektrykowanie innym :) to dobry, uczciwy fach, ale wolę grzebanie w komputerach ;)
W sobotę byłem w robocie (prawie jak wesołym miasteczku) i mam więcej szczęścia niż ustawa przewiduje ;) Miałem drabinkę taką po rozłożeniu sięgała ponad 5 metrów, oparłem ją sobie o ścianę, wlazłem na samą górę grzebię w drutkach a tu
SRUUU
energia statyczna przechodzi w kinetyczną… i jazda… coraz szybciej w dół… jak w kolejce górskiej, że nic mi się nie stało to cud po prostu. Drabina postanowiła zjechać po ścianie, a że ja byłem na niej to też zjechałem przy okazji. Jako że masa napędzająca ogromna rumor, łomot, zgrzyt potężny :> zaraz ciecie się zlecieli i podziwiają pogiętą drabinę. Od dwudziestu lat łażę po drabinach i jeszcze tak nie miałem, choć widziałem widziałem już takie akcje. Kiedyś nawet jeden z moich pracowników po takiej samej zjeżdżalni wylądował w gipsie :( miałem farta jednym słowem.
Już wiem jak się zjeżdża ze szczytów na sam dół ;)
coś mnie cosik dziś na basshunera wzięło, ot taka dynamizująca muzyczka dobra do zmian….
i na koniec również zagrzewająca i zdecydowanie odradzana przeze mnie do samochodu (sprawdzałem auto zaczyna wyprzedzać helikoptery nie wspominając o czołgach ;))