Dopiero teraz wychodzi jak wielkie mam zaległości w blogowaniu :(
Od sierpnia „leży” i czeka na opisanie wystawa w Zamku Królewskim gdzie widziałem „Damę z gronostajem” Leonardo da Vinci i „Krajobraz z miłosiernym samarytaninem” Rembrandt Hermensz van Rijn. Całe szczęście że wystawa trwa nadal kto nie był niech się przejdzie bo naprawdę warto na własne oczy zobaczyć te dzieła wielkich mistrzów.
Wstęp na wystawę 15 zł ulgowy 10 zł (w niedzielę kiedy zamek królewski zwiedza się za darmo).
Zdecydowanie dzieło Leonarda nie podobało mi się choć jego wyeksponowanie jest fajne. Nie wiem czym się ludzie zachwycają w tym obrazie. Najbardziej rzuciła mi się w oczy ta paskudna łapa. Łapa niczym koszmarna graba Elen Ripley z ostatniego obcego, brrr aż dreszcz przechodzi…
Zupełnie inaczej odebrałem obraz Rembrandta to był gość!!! Stałem i stałem a ludzie się przewijali obok nas (mnie i obrazu) „Krajobraz z miłosiernym samarytaninem” to jest świetne dzieło i tyle.
Gość miał super stację graficzną w głowie i fotoshopa w dłoni ;). HDR to taka marna namiastka jego umiejętności.
Choćby dla tego jednego obrazu Rembrandta warto iść na tą wystawę, dzięki samarytaninowi można zrozumieć dlaczego dzieła sztuki są bezcenne i w jaki sposób nieruchomy obraz może przykuć uwagę w magiczny sposób.
W styczniu zanim skończy się wystawa (wydłużyli jest do 30 stycznia) muszę iść jeszcze raz napatrzeć się na ten obraz, bo jest naprawdę rewelacyjny, gra światła aż niewiarygodna.
Jak pisałem na początku wystawę trzeba zobaczyć na własne oczy żaden przekaz wideo, żadna fotka, póki co nie są w stanie oddać tej magii obrazu.