Przed przerwą na ciacho, kawę, herbatę, prelekcję miała Justyna Grzymała („Library advocacy” – jak to będzie po polsku?)
Bardzo udane wystąpienie powiem wręcz, deklasujące wcześniejszych mówców. Prezentacja poruszyła ludzi a przynajmniej tak sądzę po fakcie że chwycili za długopisy i notowali.
Doskonały temat prelekcji pokazujący jak istotne jest wdrażanie w życie kompleksowych rozwiązań „nacisku i promocji”. Generalnie w „Rzecznictwie na rzecz bibliotek” (Library advocacy) chodzi o to aby działania bibliotek były pokazywane komu trzeba, nie czekamy na pochwałę a lansujemy się.
Spora cześć bibliotek ma problemy z „chwaleniem się” własnymi dokonaniami i żyją w skromności czekając na docenienie, ale nie tędy droga. Po przeprowadzeniu udanej imprezy trzeba tchnąć we wspomnienia drugie życie i wbić do głów dysponujących kasą (albo tych co mają na nich wpływ) prawdę o działalności biblioteki. Biblioteka jest świetna i organizuje świetne imprezy! Jeżeli nie wykorzysta się takich faktów w promocji to połowa sukcesu z imprezy jest zmarnowana.
Rzecznikiem biblioteki powinien być każdy komu zależy aby biblioteka miała się dobrze, czytelnik, pracownik, dyrekcja bo każdy ma jakąś strefę oddziaływania i może jej użyć do wywarcia wpływu.
Po przerwie jak „rzutnik co przestał rzucać” (humor dopisywał) został opanowany Katarzyna Nakonieczna w swoim wystąpieniu „PR w bibliotece – świadome kształtowanie relacji z otoczeniem” podała dużą dawkę informacji.
Przedstawiła krótkie wprowadzenie zawierające między innymi że 43% ludzi pracuje w bibliotekach bo je kochają (nie pamiętam na bazie czyich badań) i przeszła do konkretów :). Powrócił nieformalny temat przewodni konferencji (biblioteka powinna mieć krótką łatwa do zapamiętania nazwę „Koszykowa” „BUW” „Nautilus”). Ważne jest zachowanie spójności przekazu do wszystkich grup z którymi się biblioteka komunikuje, w mojej interpretacji -> mówić to samo, choć nie tak samo. Dała sporo skutecznych przykładów jak i gdzie robić dobry PR.
do zapamiętania
- biblioteki powinny nawiązywać jak najszerszą współpracę z parafiami, ośrodkami pomocy społecznej, przedszkolami, ośrodkami zdrowia
- media są głodne informacji jeżeli przygotuje się im materiał gotowy do druku z dobrej jakości fotografiami to go opublikują
- nie zapraszać mediów na spotkania typu gadająca „głowa w bibliotece” (mimo iż „gadająca głowa” może być ciekawa to zazwyczaj przekaz z takiej imprezy nie jest medialny)
- jeśli biblioteka wystąpi do wydawnictwa o kilka książek to zazwyczaj je otrzyma, wskazane jest aby nie domagać się nowości i raczej nie upierać się jakie tytuły chce się dostać
Część pierwszą konferencji zakończyły Dorota Kostowska i Małgorzata Dąbrowska dyskusją a właściwie przedstawieniem „Library advocacy” – czym może być? Chyba lepszym określeniem było by SHOW bo to co pokazały było rewelacyjne. Dziewczyny rozpoczęły od gry papier, kamień, nożyce, pociągnęły za sobą całe towarzystwo w krainę dzieciństwa i radosnej zabawy.
Krótko przypomniały to co mówiła Justyna Grzymała czym jest Library advocacy. Rozbudziły wiele emocji i padło z sali sporo stwierdzeń wskazujących że niektóre uczestniczki konferencji mocną się okopały w XX wieku i nie są otwarte na zmiany jakie wymusza nowoczesność.
Jestem zwolenniczką tezy że biblioteka jest królestwem książki.
Biblioteka jest ostatnim bastionem obrony języka polskiego.
Graniu w bibliotece stanowcze nie.
Przedstawiły ciekawe narzędzie do promocji i robienia PR bibliotek jakim jest „Plan Rzeczniczy” Zgodnie z obietnicą daną na twitterze wrzucam plan poniżej.
- Cel: zbudowanie trwałej oferty biblioteki dla gimnazjalistów
- Zdefiniowanie osób które podejmują decyzje
- Zdefiniowanie osób które mają / mogą mieć wpływ na osoby podejmujące decyzję
- Zebranie argumentów i odpowiedzi na kontrargumenty
- Kontakty z decydentami / osobami co mogą mieć na nich wpływ
- Partnerska współpraca z otoczeniem biblioteki
- Podsumowanie działań i poinformowanie o ich rezultatach decydentów
Nie wiem ile dziewczyny zarabiają ale są warte więcej ;), każda złotówka w nie zainwestowana to dobra lokata. Widziałem sporo konferencji (choć nie wszystkie opisuję), widziałem kilka setek prelegentów więc potrafię rozpoznać profesjonalizm. Byli tacy, co purpurowi na bezdechu uciekali ze sceny i tacy co usypiali 2 zdaniami, ale czasem spotykam i kogoś jak Dorota Kostowska. Kogoś kto nie traci zimnej krwi gdy wspólniczce wypadnie kabel z mikrofonu i od razu oddaje swój własny bo „Show must go on”, kogoś kto potrafi wybrnąć z durnych pytań Pana Nocnika i z wdziękiem uciąć debaty publiki gdy czas goni.
Tak zdecydowanie to była najlepsza prezentacja z tych co ostatnio widziałem, sala współgrała, sala notowała, nikt się nie nudził i chyba każdy wyniósł wiedzę. Wszak uczyć się interaktywnie to najlepsza forma nauki.
Tak więc pierwsza część konferencji zakończyła się rewelacyjnie mimo marnych początków.