Magda /znajoma psycholog/ jakiś czas temu powiedziała mi że praca z dorosłymi jest gorsza niż praca z dziećmi, nawet z tymi trudnymi przypadkami. Pracowała trochę w zawodzie w jakieś poradni to chyba wie co mówi. A że ostatnio na różnych frontach obserwuję ruchy ludzkie conajmniej dziwne dla mnie i niezrozumiałe /no może bez przesady trochę rozumiem i wiem dlaczego tak, a nie inaczej robią/ to tak właśnie myślę sobie na ile powinienem być jak pochodnia socjalizmu zwana Stalin, a na ile jak jakiś pierwszy lepszy ślizgacz po zagadnieniach, zawsze mogę jeszcze wbić się w rolę powiedzmy dobrotliwego tatki co tłumaczy i przekonuje ale ta akurat mi wybitnie w tej sprawie nie pasuje.
Biznes to jest biznes, daje się słowo i się go dotrzymuje, nie ma że boli, całe życie boli przecież. Nie lubię jak mi się ktoś wycofuje rakiem, a bo to, abo tamto, robota zrobiona – płacić tym bardziej że wiem iż jest to możliwe do realizacji, wystarczy chcieć….
Tak sobie tu narzekam bo i tylko tyle chcę zrobić, czas pokaże co będzie z zapłatą. To nie jest dla mnie wielki problem, tyle że wkurza mnie jak się okazuje że gęba gorsza od starego trampka. I nauczka na przyszłość, nie każda wizja którą się realizuje jest potrzebna do realizacji, choćby inwestor jak najbardziej zapewniał że jest niezbędna.