Przyszła kryska na matyska :( Nie będą to radosne ostatki w krakowie (wstrętne babsztyle) a upiorny horror -> pamięciówka. Zamiast balować w doborowym towarzystwie weekend spędzę ze zgrają truposzy do zakucia na pamięć :(
Kurcze fajny przedmiot ale zbyt obszerny jak na jeden semestr, te wszystkie fajole, mayole i cała reszta umarlaków będą mnie straszyć po nocach. Niestety poszedłem na egzamin, poznałem pytania a teraz czas się do nich przygotować żeby nie skończyć jak „profesorek” co to został z organizacją i zarządzaniem na kolejny rok i licencjat się mu odwlókł.
Masakryczna ilość materiału doprowadzić może do łez (nie jedna płakała) a przed egzaminem to nie powiem dokładnie co dziewczyny wyrabiały :>. Chyba jeszcze żaden inny egzamin ich tak nie przeraził prochy, driny, kropelki jakieś, a papierosków ile….. i to wszystko na raz, dobrze że nie jestem babą :)Jak bym miał tak świrować jak one to chyba bym zszedł. Niestety nie udało mi się dobić targu z żadną, że ja jej oddam połowę mojego spokoju a ona mi użyczy połowę swojej wiedzy. Szkoda bo to by była uczciwa wymiana. Dobra wyłączam kompa, komórkę i idę dziobać bo potem nie będzie pewnie czasu :(.
Jedyna rozrywka w ten weekend to mięsko faszerowane czerwoną soczewicą, brokułem i serkami topionymi. Może jak upiekę to strzelę fotkę i wrzucę wykoncypowany przepisik na bloga jeśli będzie to smaczne.
To ja już czekam na ten przepis. Brzmi przepysznie;-)