Dziś miałem chwilkę na grzebnięcie w necie ot tak dla przyjemności.
Pokasowałem w bibliotekarz.com trochę kategorii z 31 stron zostało 12 :). Dopisałem kolejną bibliotekę co się zgłosiła do projektu (w poprzednim tygodniu dopisałem dwie co też się same zgłosiły) skoro same przychodzą to wypada dopisać, choć adresy co kiedyś zebrałem nadal częściowo czekają na swoją kolej niestety :( może jednak w końcu je dopiszę.
ale chciałem o czym innym :) na bibliotekarz.com znalazłem wpis isbnik-a o zmianach wielkiego G.
Wielkie G się zmienia, podobno czuje oddech na plecach więc polepsza swoje usługi. Poszedłem za proponowanym linkiem poczytałem i stwierdziłem że przetestuję. No i zaczęło się marnowanie czasu :)
Ponieważ trzeba się odwoływać do wielkiego G w stanach albo w anglezji to wietrzyłem kłopoty. I słusznie, niby wyświetlał się adres google.co.uk ale poszukiwanego menu nie było, w wynikach bibliotekarz.com mieścił się w top 10. Więc małe drapanie po głowie jak oszukać mechanizmy googla i już za pomocą ogólnodostępnego proxy w UK (żeby wielki G widział ipka z wyspy) wchodzę na stronę i widzę menu jak w filmiku.
Człowiek program 1:0 – prawie nokaut w 20 sek.
Nie powiem dość ciekawe rozwiązanie, możliwość sortowania informacji według czasu można się pozbyć nieaktualnych ogłoszeń z wyników wyszukiwania (jest to również dostępne w opcjach zaawansowanych polskiej wersji G), podpowiedzi innych zapytań też mi się spodobały. Wyników w stylu „mapa myśli” nie widziałem niestety, bo proxy użyte przeze mnie, nie przepuszczało skryptów javy :(.
Jest jeszcze „linia czasu” niby ciekawe rozwiązanie a niby nie :) można doprecyzować sobie czas klikając na umieszczonej u góry linii czasu ale jakoś brak mi przekonania do tego rozwiązania, może jeśli kiedyś będę szukał informacji z konkretnego dnia, to się to narzędzie przyda ale póki co to nie podeszło mi. W wyszukiwaniu w angielskim G przez proxy bibliotekarz.com był już poza pierwsza dziesiątką, więc widać różnice jak google wyświetla wyniki wyszukiwań w zależności od regionu.
Generalnie nowe rozwiązania są dość ciekawe i być może przydatne, poczekamy kiedy się pojawią i u nas.
Ach, to rodzime kombinatorstwo… Wystarczyło kliknąć "Ustawienia" i zmienić "Język interfejsu", zamiast się bawić w proxy… Najciemniej pod latarnią, huh? ;-)
I mapy myśli we *FLASHU* też normalnie działają wtedy (swoją drogą, ciekawe spolszczenie — "skrypty javy", mimo to jednak chyba lepiej pozostać przy oryginalnym "javascript", bo określenie "skrypty javy" może być łatwo pomylone z apletami javy, które skryptami js przecież nie są). :-))
no proszę od rana klaps na nowy tydzień :)
do zapamiętania "brak precyzyjnego sformułowania, może się nie spodobać czytelnikom i wywołać ich reakcję."
cóż Kikuchi ma rację "mea culpa" powinno być:
"bo proxy użyte przeze mnie, nie przepuszczało skryptów javascript, wywołujących aktywny element flash pokazujący wyniki wyszukiwania jako mapę myśli."
albo jakoś podobnie, najwyraźniej za bardzo uprościłem zdanie :( stosując skrót myślowy [skrypt to nie aplet więc nie będzie problemu z odróżnieniem] choć w przypadku Kikuchiego zadziałało zgodnie z założeniem rozróżnił prawidłowo :)
Donatien Alphonse François de Sade (markiz zresztą) napisał kiedyś:
"Całe szczęście człowieka polega na wyobraźni"
stąd uważam że to dobrze iż stosujemy różne "rodzime kombinatorstwo" aby osiągnąć cel, to czyni nas szczęśliwymi, wolnymi, etc. :)
A co do samych nowych opcji — prawda jest taka, że w takiej wyszukiwarce jak Google powinny być od dawna i że skandalem jest, iż pojawiły się dopiero teraz! :P
Właśnie siedzę i staram sobie wyobrazić, jak duże poczucie szczęścia i wolności dały Ci te, nie chcące się odpalić, skrypty. :>
A do tego, o jakie "skrtypty javy" Ci chodzi, doszedłem dopiero po zastanowieniu — wpierw pomyślałem, że po prostu miałeś na myśli aplet javy — więc jednak wprowadza to trochę niepotrzebnego zamieszania ("Don't make me think!"[1]). :>
——————-
[1] Nawiązanie do książki Steve'a Kruga
zburzę te wyobrażenia :) w moim odczuciu, szczęściem było to że odmiennymi drogami "oszukaliśmy" wielkie G, to że nie mamy przed sobą tej jedynie słusznej drogi którą może chcieć nam wyznaczyć, a nie jakieś durne skrypty i technikalia.
Tzn. technicznie rzecz biorąc, to zmianę języka w ustawieniach serwisu trudno nazwać "oszukaniem", nawet w cudzysłowie. :P
Ale no ok, nie czepiam się już słówek, EOT.
zawstydziłeś mnie
myślałem że piszesz o zmianie domyślnego języka stron internetowych w przeglądarce :)
tia najciemniej pod latarnią :)