wkońcu bibiliotekarski wpis :)

Mam się w końcu czym pochwalić :) jakąś cząstkę praktyk w bibliotece mam za sobą. Pracowicie spędzone dni w bibliotece, zaowocowały poznaniem smaku herbaty z cytryną, oraz kawy i ciasta posypanego jagodami :)

Pomiędzy herbatką i kawką wklepałem przez 2 dni prawie tysiąc książek do protokołu ubytkowania, dzięki czemu stałem stałem się niekwestionowanym liderem palcowania. Pewna młoda osóbka władająca biegle klawiaturą /zwłaszcza na naszej klasie/ wklepała też tysiąc ale w przeciągu tygodnia. Nie wiem czy z rozpaczy z powodu utraty pozycji lidera czy poprostu przez przypadek ale pocięła się w sobotę bidula kartkami że aż się krew lała i szkoda było patrzeć na to krwawiące delikatne ramię :(

Oczywiście reakcja obecnej pani Kierownik a przyszłej pani Dyrektor /uprawomocnia się/ była w równej mierze profesjonalna co ludzka, najpierw stwierdziła że jeszcze nie ma apteczki w bibliotece ale już się kupuje, poczym wyruszyła na poszukiwanie plastra na krwawiącą ranę. Ponieważ była to sobota, a miejscowość nie jest największa, to okazało się że zdobycie plastra nie jest proste ale dzięki koneksjom rodzinnym udało się z jakiegoś zakładu pracy uszczknąć trochę :)

Ciekawe czy klasyfikuje sie to jako wypadek przy pracy?

Miałem wątpliwą przyjemność /chyba jestem sentymentalny/ zubytkować książkę o nr inwentarzowym 56 „Antologia walki” oprac. Jerzy Lau, Biblioteka Poetycka Domu Wojska Polskiego, Wyd.1948 która mnie zadziwiła jako że mimo iż oczytany zbytnio nie jestem to pierwszych kilka wierszy znałem. Szkoda książki bo nie zniszczona a już wiekowa, mam nadzieję że trafi na półkę honorową w bibliotece a nie makulaturę. Z ciekawostek to będę musiał się podpytać o to gdzieś, dopatrzyłem się że te pierwsze książki miały karty książek z nadrukowanymi nr inwentarzowymi i to w technice drukarskiej, zupełnie jakby wszystkie powstające biblioteki dostawały taki sam komplet książek na start, na zasadzie że w wielu bibliotekach ta sama książka miała ten sam numer inwentarzowy przykładowa Antologia nr 56.

Podobno biblioteka w której mam praktyki ma niezły księgozbiór „koszykowa” wywaliła tylko 20 % pozycji ciekawe ile faktycznie wylatuje przy kiepskich księgozbiorach?

Z innych ciekawostek to książki moje rówieśniczki które były wypożyczone 1-2 razy przez te 40 lat a podobno była jakaś od 1969 roku niewypożyczona ani razu ! i dodam że wcale nie są to dzieła w stylu „Poradnik prowadzenia koła PPR” itp a przykładowo „Carmen – Prosper Merimee” w cudownym poziomym wydaniu z okolic 1973 roku nie czytana ani razu.

Chyba będę musiał  odszukać ją  w piątek i zanabyć w dobrej cenie 1 zł bo teraz mi żal że jej nie wziąłem razem z „Kondratow Aleksander – Lemuria klucz do przeszłości” i „Żwikiewicz Wiktor – Druga jesień” obie po złotówce. A po dzisiejszej eskapadzie na Olimpię mój księgozbiór wzbogacił się również o „Verne Juliusz – Wyprawa do wnętrza ziemi”, „Szarłat Aleksandra, Szymańska Ewa – Bogowie naszej planety”, „Trepka Krzysztof – Końcówka” przy czym po przeczytaniu pewnie wylądują w moim antykwariacie. Ciekawe jeszcze nie wklepałem wszystkich złogów jakie mi w domu leżą a już kupuję następne, dobrze że lubię zagracone pomieszczenia :)

Autor: Niedoszły Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *