Folksonomia – prezentacja na zajęcia w IINiSB UW

Chmura tagów tego bloga

To taka notatka podręczna bo przygotowuję się na zajęcia „Metody organizacji i prezentacji wiedzy” mam przedstawić pojęcie folksonomia.

Ku memu zdziwieniu termin został upubliczniony po raz pierwszy na blogu.

WOW !

Zrobił to Gene Smith 3 sierpnia 2004 roku. Krótka historia powstania pojęcia folksonomia. Termin utworzono ze zbitki dwóch słów folks i taxonomy, określający tagowanie (oznaczanie) społeczne (przez ludzi).

Taki sposób znakowania zasobów jako pierwszy w skali masowej wprowadzony został przez serwis Del.icio.us gromadzący linki i ułatwiający dzielenie się nimi. Następnie pomysł został podchwycony przez inne serwisy posiadające duże społeczności jak przykładowo Flickr.com umożliwiający dzielenie się obrazami. Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku wykorzystany został potencjał twórczy użytkowników w określaniu słów kluczowych opisujących gromadzone i udostępnianie zasoby.

Cechami głównymi folksonomii są brak zamkniętego katalogu słów kluczowych określających obiekty, oraz znakowanie społeczne. Słowa kluczowe (tagi) tworzone są z pełna dowolnością jaka tylko przyjdzie tagującemu do głowy, bez jakiejkolwiek hierarchii, nierzadko na podstawie emocji „durny, rewelacyjny”. Podejście tego typu całkowicie odbiega od koncepcji zamkniętych słowników w typu JHP BN.

Folksonomia nie posiada  gramatyki ani składni, stąd aby znaleźć przy jej pomocy interesujące nas materiały należy „odgadnąć” jakie słowa mogą opisywać szukaną treść czy obiekt. Najczęściej użycie popularnych skojarzeń i słów bliskoznacznych daje dobre efekty, choć w niektórych przypadkach sprawdzają się zestawienia intuicyjne typu „czerwony” i „ciepły”. Z uwagi na często spotykaną dawkę subiektywizmu jaką wkładają w tagowanie użytkownicy, wpisując tag „dobry jazz” może się okazać że nie jest on dobry w naszym rozumieniu :)

Zbiory tagów są budowane oddolnie, głównie poprzez działalność społeczną dlatego na ich jakość ma wpływ wykształcenie i specjalizacja danej grupy tagującej. Efektem społecznego tagowania jest większa integracja grupy tagujących z wyszukującymi rodząca się na podstawie używania wspólnego słownictwa i skojarzeń. Przykładowo użycie słowa „spolegliwy” w kwerendzie, może zaowocować wynikami związanymi ze spopularyzowanym jego znaczeniem lub zapomnianym słownikowym.

Mechanizmy wykorzystujące folksonomię są obecnie bardzo rozpowszechnione, właściwie trudno je ominąć. Na dobrą sprawę używa się ich już nie tylko w elementach sieci składających się na web 2.0 ale i w zamkniętych serwisach prowadzonych wyłącznie przez redaktorów. Folksonomia panoszy się wszędzie od blogów, przez sklepy internetowe do poważnych instytucji. Niektóre muzea, biblioteki i archiwa już dopuściły użytkowników do tagowania swoich kolekcji i zbiorów. W Polsce przetoczyła się wiosną dyskusja na facebooku o sensowności wprowadzenia takiego rozwiązania w krajowych bibliotekach cyfrowych. Pomimo niewiadomej czy tagowanie znajdzie chętnych, wprowadzono taką możliwość do bibliotek cyfrowych zrzeszonych w FBC.

Folksonomia posiada wiele zalet takich jak niska cena wejścia, łatwość używania, dostępne narzędzia online, prostota przekazu informacji, możliwość dowolnej rozbudowy tagów bez skrępowania wymogami formalnymi.

Najczęstszymi sposobami prezentacji najpopularniejszych znaczników jest nieuporządkowana chmura tagów (im popularniejsze słowo tym większy font je reprezentuje), lub w postaci listy często wzbogaconej o wartościujący dopisek ile razy tagu użyto.

Na koniec fajna oddającą przedmiot zagadnienia spolszczona forma kumplonomia :) zaproponowała Justynę Hofmokl.

Opracowanie na te same zajęcia przygotował już Łukasz Kołodziejczyk,

Folksonomia jako nowy model wiedzy. Komunikacyjne i kulturowe aspekty Web 2.0

http://www.pedagogiczna.edu.pl/warsztat/2007/4/070404.htm

http://palikowski.net/node/100

http://infotangle.blogsome.com/2005/12/07/the-hive-mind-folksonomies-and-user-based-tagging/

Autor: Niedoszły Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

3 komentarze

  1. Ciekawy artykuł i dobra, obszerna prezentacja. Myślę, że to co jest fascynujące w mechanizmach folksonomicznych, to fakt, że nie tworzą one, jak można by przewidywać, ogromnego bałaganu, wręcz przeciwnie – dobrze porządkują zasoby.
    Co najciekawsze, to typowa alternatywa – to znaczy katalogowanie przez wykwalifikowany zespół redakcyjny – jest czasami tak droga, że folksonomia może być po prostu jedynym wyjściem. Inna sprawa, że dajemy w ten sposób użytkownikowi inne doświadczenie – może on mieć poczucie współbudowania zasobów internetu.

    1. Oddanie części władzy w ręce użytkownika to zdecydowanie dobry krok i cały internet zmierza w tym kierunku. Co do porządkowania zasobów nie do końca mogę się zgodzić. Folksonomia jest bronią obosieczną i ma swoje ograniczenia, to co jest zaletą w jednym zastosowaniu w innym wyklucza ją. Weźmy np. błędy ortograficzne widząc morze ktoś otaguje jako może, niby fajnie bo rozszerza się krąg odbiorców o osoby robiące błędy, jednak będzie pokazywało się w wynikach kwerend dotyczących alternatywy. Nie wspominając już oczywistych problemów z homonimami :( gdzie po wpisaniu odra pojawi się w wynikach choroba, rzeka, komputer, klub sportowy itd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *