rączki w dół

Cały dzień siedzenia przy kompie, no powiedzmy że 4 godziny to pół dnia ;) zmarnowałem aby wbić nasza siatkę zajęć w google kalendarz.

Wygląda pięknie kolorowo i sam będzie przypominać kiedy mam wykłady. Kalendarz googla to przydatne narzędzie i sporo daje możliwości /prywatne – publiczne kalendarze, powiadamianie o zdarzeniach itd. prosty w użyciu, czyli jeden z tych produktów które uzależniają od googla/. Można kopiować/przenosić informacje miedzy kalendarzami, dzielić się i współpracować, dawać publicznie informację że jest się zajętym /nie podając czym/, a wybrańcom pełne info co sie robi, ot taki przydatny terminarz w necie dla zabieganych. Oczywiście dzieki niemu google widzą jak jesteś zapracowany więc mogą polecić ci w krytycznych momentach redbula lub inny reklamowany akurat dopalacz /podobno oficjalnie tego nie robią, ale mogą takie dane z tego pobrać i użyć przeciw tobie/.

Tak naprawdę to wbiłem siatkę zajęć w inym celu, chcę ją zademonstrować dyrekcji, może jak zobaczy ładne kolorowe zachodzace na siebie prostoktoąciki zrozumie że pomimo 17 fakultetów i bloku edu nie mam jak wyrobić punktów ECTS w tym semestrze :(. Liczyłem bardzo na zdalne fakultety ogólno uniwersyteckie ale coś czuję że to będzie lipa, bo niektóre z nich już maja komplet miejsc zajetych albo raptem kilka wolnych a ja ciągle nie mam jak sie na nie rejestrować, bo rejestracja /juz czwarta/ ponoć ruszy 9 lutego o 21. owszem są miejsca na ogunach w stylu „System prawny w ZSSR” ewentualnie mogę pograć w brydżyka jak dopłacę 230 zł tak więc super ciekawe i przydatne bibliotekarzom fakultety zostały :/

Nic to, dobrej myśli wciąż jestem, że uda sie coś załatwić ekstra znów – widać taką mam wadę wrodzoną optymizm ;)

Autor: Niedoszły Bibliotekarz

Dinozaur pamiętający czasy LOAD "*",8,1 oraz szczęśliwy posiadacz BBS-a przez tydzień. Wizjoner, z żalem w sercu obserwujący jak "dziki zachód" internetu upada na kolana pod wpływem polityków i korporacji. Aktualnie władca CMS-ów na państwówce. Wyznawca synergii oraz Pastafarianizmu. Możesz go podglądać na Facebooku czy Twitterze

2 komentarze

  1. Widzę, że poważnie traktujesz funkcję starosty. U nas rzekomo też ktoś taki jest, ale w ogóle tego nie widać. Powstały nawet jakieś fora wydziałowe, ale wszystko umarło śmiercią naturalną. Został tylko wspólny adres e-mail.

    A co do tych przedmiotów i USOSu całego, to z opowieści wiem, jakim hardkorem jest zmontowanie jakiegoś dobrego planu zajęć.

  2. :) nie da się ukryć że co nieco czasu i energii poświęcam na to starostowanie. I zapewniam że nie żałuję bo widzę pozytywne efekty tej pracy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *